Saturday, November 17, 2012
Dom Dyskusji - Beit Midrasz
W najbliższą środę od 18 30 zapraszamy na studiowanie. Porozmawiamy między innymi o Państwie i Ziemi Izraela, oraz o diasporze z religijnego punktu widzenia. Sala Konferencyjna Synagogi Nożyków przy Gminie Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie.
Thursday, November 15, 2012
`żarty i kpiny
W Polsce wolno śmiać się właściwie ze wszystkiego. Od dziecka słyszałam dowcipy w strylu "Co robi Mosze na dachu Auschwitz? Czeka na mamusię" lub "Ilu Żydów zmieści się w maluchu? 44-rech; czterech na siedzeniach i czterdziestu w popielniczce". Śmiano się z śmierci mojego ojca, mojej nadwagi, tego, że kolega był bity przez rodziców. Nikt specjalnie się nie przejmował, pamiętam, za komuny jak staliśmy na jakimś placu i z całej siły wrzeszczeliśmy, "a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści", znajomi klerycy bez cienia wstydu opowiadali dowcipy w stylu "co zrobił Jezus trzeciego dnia - z marchwi-wstał"... Wciąż można wyczytać w internecie tysiące strasznych poniżających dowcipów, o każdej najbardziej trudnym osobistym doświadczeniu.
Jakiś tam czas temu moja znajoma na swojej osi czasu na FaceBooku umieściła przeróbkę opakowania jednej z zup w proszku. W garnku siedział Jezus podpis był "Oto Ciało Jezusa". Podpisałam to myśląc, że tylko ona to widzi "coś dla ciała, coś dla ducha", okazało się, że ten komentarz zobaczył "cały internet" i w tym momencie moi FaceBookowi znajomi z różnych organizacji Chrześcijańskich napadli na mnie okrutnie.
Argumenty były mniej więcej takie, że ja jako osoba, która wyznaje judaizm i jest zaangażowana w dialog Chrześcijańsko - Żydowski nie może sobie pozwalać na podobne żarty...
Nie twierdzę, że wiem, gdzie powinna przebiegać granica i kto ma prawo opowiadać, które z dowcipów. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy wszyscy o tym czy wolno kpić z gawłtu, a dokładnie osoby publiczne robić tego nie powinny. Czyli jednak można liczyć, że coś jest nietykalnym tematem....
Ja mam poczucie, że wciąż jest Polska kilku prędkości. Można niszczyć bezkarnie żydowskie cmentarze, można w żywe oczy w komisji regulacyjnej mówić, że w mieście w którym 70% ludności stanowili Żydzi nie było żadnej synagogi (choć z wielu źródeł wiemy, że były dwie), kiedy w tym samym czasie Kościół Katolicki zarabia krocie na gruntach zamiennych (nasze prawo restytucyjne działa na podstawie innej ustawy) - nie musząc zwracać nic włączając żydowskie tereny cmentarne. Żydzi, których jest poniżej 10 000 - nie powinni dokonywać uboju, który jest niezbędny do normalnego funkcjonowania społeczności, w którym nie wolno torturować zwierząt i które jest przez wiele środowisk naukowych traktowane jako wystarczająco humanitarne skoro zwierzęta są spokojne w trakcie uboju, co właściwie w innych przypadkach się nie zdarza... Psychologia jest niezwykle ważna, właśnie na nią Judaizm, który jest obłędnie restrykcyjny jeśli chodzi o cierpienie zwierząt kładzie największy nacisk. Jeszcze rozumiem w sumie niepokój w krajach rozwiniętych, ale w Polsce prawo chroniące zwierzęta raczkuje, a to co dzieje się ze zwierzętami chodowlanymi jest nie do opisania.
Można też w komediowym serialu w TVN wieszać na ścianie obraz Żyda z pieniążkiem (serial nazywa się bodaj "Przepis na coś"). Symbol przypisywanego Żydom cwaniactwa i skomstwa, rozprzestrzeniający się w strasznym tępie znalazł swoją drogę do głównych mediów. Chyba nikt nie zwrócił na to uwagi, bo jakoś nie pamiętam szerszej debaty na ten temat. Ortodoksyjny Żyd, Chasyd, który mi kojarzy się z księgami, tefilinem, modlitewnikiem, księgą Tory, w swoim szabatowym stroju trzyma pieniążek i uważnie go ogląda. Jezus w garnku czy pobożny Żyd z pieniążkiem - ja nie widzę wielkiej różnicy... Szczególnie, że obaj tragicznie zginęli - zamordowani zostali równie okrutnie i równie głupio...
Muszę przyznać, że miałam moment, okres w moim życiu, kiedy miałam nadzieję na trwały dialog z Chrześcijaństwem, dziś czuję, że dużo mniejszy obowiązek bronienia Katolików i Katolicyzmu za wszelką cenę. Mówię to bo Kościół chyba jednak nie odrobił pracy domowej, nie uleczył Polskiej - Chrześcijańskiej duszy z grzechu antysemityzmu. Jako dziecko słyszałam w Kościele straszne rzeczy na temat Żydów, słyszałam, że są potępieni, że są zaślepieni, a tęsknota za moim ojcem i tradycją rozrywała mi serce. Próbowałam wybaczyć te rany, bo wierzyłam, że Jan Paweł II-gi na zawsze "odmieni obraz Tej Ziemi". Jednak ile można czekać? Jak długo mam zamykać oczy na dwuznaczną grę katolickich duchownych? Dlaczego niema na lekcjach religii jednoznacznej wykładni potępiającej antysemityzm i antyjudaizm, dlaczego nie naucza się podstaw judaizmu - skoro właściwie nie sposób bez tego zrozumieć historię Kościoła, a to jest głównym źródłem anty-Żydowskich uprzedzeń? Dlaczego wciąż widzę stoiska z antysemicką prasą pod kościołami? Dlaczego wciąż na nowo i nowo odżywają stare mity o uboju rytualnym i dlaczego spotykam księży, którzy tego nie wykluczają? Dlaczego tak trudno jest odwiedzić z wykładami o podstawach judaizmu seminarium duchowne, dlaczego niema podręcznika do Judaizmu dla przyszłych księży? - Dlaczego to wszystko jest możliwe i oczywiste w Rzymie, czy Nowym Jorku? Dlaczego tylko polscy protestanci potrafią nauczać o judaizmie?
Mamy obowiązek wybaczać, ale nie mamy obowiązku być głupi i zamykać oczu na to, żę inni są ogłupiani?
Jestem gotowa podać każdemu rękę, kto zgodzi się pracować z nami nad tym by to zmeiniać, ale szukam polskich partnerów. Od początku lat 90-tych widze te same twarze moich przyjaciół Katolików, wydaje mi się, że te twarze są coraz smutniejsze i coraz bardziej zmęczone...
Jakiś tam czas temu moja znajoma na swojej osi czasu na FaceBooku umieściła przeróbkę opakowania jednej z zup w proszku. W garnku siedział Jezus podpis był "Oto Ciało Jezusa". Podpisałam to myśląc, że tylko ona to widzi "coś dla ciała, coś dla ducha", okazało się, że ten komentarz zobaczył "cały internet" i w tym momencie moi FaceBookowi znajomi z różnych organizacji Chrześcijańskich napadli na mnie okrutnie.
Argumenty były mniej więcej takie, że ja jako osoba, która wyznaje judaizm i jest zaangażowana w dialog Chrześcijańsko - Żydowski nie może sobie pozwalać na podobne żarty...
Nie twierdzę, że wiem, gdzie powinna przebiegać granica i kto ma prawo opowiadać, które z dowcipów. Kilka miesięcy temu rozmawialiśmy wszyscy o tym czy wolno kpić z gawłtu, a dokładnie osoby publiczne robić tego nie powinny. Czyli jednak można liczyć, że coś jest nietykalnym tematem....
Ja mam poczucie, że wciąż jest Polska kilku prędkości. Można niszczyć bezkarnie żydowskie cmentarze, można w żywe oczy w komisji regulacyjnej mówić, że w mieście w którym 70% ludności stanowili Żydzi nie było żadnej synagogi (choć z wielu źródeł wiemy, że były dwie), kiedy w tym samym czasie Kościół Katolicki zarabia krocie na gruntach zamiennych (nasze prawo restytucyjne działa na podstawie innej ustawy) - nie musząc zwracać nic włączając żydowskie tereny cmentarne. Żydzi, których jest poniżej 10 000 - nie powinni dokonywać uboju, który jest niezbędny do normalnego funkcjonowania społeczności, w którym nie wolno torturować zwierząt i które jest przez wiele środowisk naukowych traktowane jako wystarczająco humanitarne skoro zwierzęta są spokojne w trakcie uboju, co właściwie w innych przypadkach się nie zdarza... Psychologia jest niezwykle ważna, właśnie na nią Judaizm, który jest obłędnie restrykcyjny jeśli chodzi o cierpienie zwierząt kładzie największy nacisk. Jeszcze rozumiem w sumie niepokój w krajach rozwiniętych, ale w Polsce prawo chroniące zwierzęta raczkuje, a to co dzieje się ze zwierzętami chodowlanymi jest nie do opisania.
Można też w komediowym serialu w TVN wieszać na ścianie obraz Żyda z pieniążkiem (serial nazywa się bodaj "Przepis na coś"). Symbol przypisywanego Żydom cwaniactwa i skomstwa, rozprzestrzeniający się w strasznym tępie znalazł swoją drogę do głównych mediów. Chyba nikt nie zwrócił na to uwagi, bo jakoś nie pamiętam szerszej debaty na ten temat. Ortodoksyjny Żyd, Chasyd, który mi kojarzy się z księgami, tefilinem, modlitewnikiem, księgą Tory, w swoim szabatowym stroju trzyma pieniążek i uważnie go ogląda. Jezus w garnku czy pobożny Żyd z pieniążkiem - ja nie widzę wielkiej różnicy... Szczególnie, że obaj tragicznie zginęli - zamordowani zostali równie okrutnie i równie głupio...
Muszę przyznać, że miałam moment, okres w moim życiu, kiedy miałam nadzieję na trwały dialog z Chrześcijaństwem, dziś czuję, że dużo mniejszy obowiązek bronienia Katolików i Katolicyzmu za wszelką cenę. Mówię to bo Kościół chyba jednak nie odrobił pracy domowej, nie uleczył Polskiej - Chrześcijańskiej duszy z grzechu antysemityzmu. Jako dziecko słyszałam w Kościele straszne rzeczy na temat Żydów, słyszałam, że są potępieni, że są zaślepieni, a tęsknota za moim ojcem i tradycją rozrywała mi serce. Próbowałam wybaczyć te rany, bo wierzyłam, że Jan Paweł II-gi na zawsze "odmieni obraz Tej Ziemi". Jednak ile można czekać? Jak długo mam zamykać oczy na dwuznaczną grę katolickich duchownych? Dlaczego niema na lekcjach religii jednoznacznej wykładni potępiającej antysemityzm i antyjudaizm, dlaczego nie naucza się podstaw judaizmu - skoro właściwie nie sposób bez tego zrozumieć historię Kościoła, a to jest głównym źródłem anty-Żydowskich uprzedzeń? Dlaczego wciąż widzę stoiska z antysemicką prasą pod kościołami? Dlaczego wciąż na nowo i nowo odżywają stare mity o uboju rytualnym i dlaczego spotykam księży, którzy tego nie wykluczają? Dlaczego tak trudno jest odwiedzić z wykładami o podstawach judaizmu seminarium duchowne, dlaczego niema podręcznika do Judaizmu dla przyszłych księży? - Dlaczego to wszystko jest możliwe i oczywiste w Rzymie, czy Nowym Jorku? Dlaczego tylko polscy protestanci potrafią nauczać o judaizmie?
Mamy obowiązek wybaczać, ale nie mamy obowiązku być głupi i zamykać oczu na to, żę inni są ogłupiani?
Jestem gotowa podać każdemu rękę, kto zgodzi się pracować z nami nad tym by to zmeiniać, ale szukam polskich partnerów. Od początku lat 90-tych widze te same twarze moich przyjaciół Katolików, wydaje mi się, że te twarze są coraz smutniejsze i coraz bardziej zmęczone...
Tora, Talmud, Siddur, synagoga, sfat - Żyd i jego Tablet...
Kilka miesięcy temu w Nowym Jorku odbyło się spotkanie - Asifa, które poświęcone zagrożeniom dla Żydowskiej duszy związanym z internetem. Właściwie wiele osób, w tym wielu uczestników, uznało to spotkanie za porażkę. Ultra-ortodoksyjny świat przegrywa z po-nowoczesnością. Rabini mówili w Jidysz, który już przestaje być językiem zrozumiałym, nawet dla "czarnych kapeluszy", co gorsza całe to wydarzenie transmitowano w Internecie...
Bez żadych wyrzutów sumienia mogę więc powiedzieć, że komputery stanowią natruralną odpowiedź na rozproszenie, wielojęzykowość i ogromną "ilość danych" związanych z byciem Żydem. Wiemy bowiem wszyscy jak ogromna jest biblioteka judaizmu, a do tego dochodzi literatura izraelska, historyczna no i ta pisana w jidysz....
Choć w futeralne na komputer przechowuje Tałes (sami spróbujcie - świetnie to działa), moje prawdziwe żydowskie życie jest całkowicie zinformatyzowane.
IOS system operacyjny stosowany w tabletach i telefonach Apple doskonale daje się zaadoptować do potrzeb kogoś takiego jak ja. W Apple Store, czyli tam gdzie kupuje się i pobiera aplikacje - znajdują się tysiące narzędzi do studiowania tekstów żydowskich, modlitewniki, literatura naukowa i religijna, słowniki oraz programy do nauki języka hebrajskiego a nawet aplikacje umożliwiające uczestniczenie w wykładach, słuchanie radia, a czego nie znajdziemy tam to znajdziemy w necie. Do tego w miarę łatow jest przestawić urządzenie do pracy z językiem hebrajskim. Stąd mój wybór Ipada 3-ki, który musiałam rozłożyć na 20 rat. W moim przypadku bardzo przydaje się dodatkowa klawiatura zewnętrzna (kolejny wydatek 300 zł). Część aplikacji jest płatna, dość droga dodajmy. Plusem jest jednak to, że raz zakupiony program daje się zainstalować na każdym urządzeniu z dostępem Icloud i IOS. Do tych bezpłatnych programów należy Torah Packed napisany między innmi przez męża mojej koleżanki ze szkoły Rusela Ness. Jest to Tikun, czyli narzędzie do nauki czytania Tory ze zwoju z specjalną kantylacją. Dzięki aplikacji można zobaczyć jak zdanie, którego próbujemy się nauczyć wygląda w książce, a jak w zwoju Tory. Do tego po kliknięciu usłyszeć możemy profesjonalnego Baal Kore (osobę, która odczytuje ze zwoju zgodnie ze specjalnym zapisem nutowym). Tak oto stajemy się wirtualnym Żydem, czytającym wirtualną Torę, ale potencjalnie też - możemy dzięki temu przeczytać Torę w zupełnie realnej synagodze. Jest reż darmowy rogram uwlachtecha baderech, który daje darmowy dostęp do literatury religijnej.
W tym samym czasie postanowiłam sobie dobrać telefon, bo kończyła się umowa mojej mamy, a mój stary HTC coraz częściej szfankował. Wybrałam przekornie Samsunga, zdając sobie sprawę, że firmy te konkurują ze sobą. Samsung ostatnio też zapłacił odszkodowanie firmie Apple przesyłając kilkanaście ciężarówek z jednocentowymi monetami. Tu jednak natrafiłam na kilka barier - w Europie w sprzęcie pod system operacyjny Android - ograniczona jest możliwość funkcjonalności czcionki hebrajskiej. Ściągnęłam dodatkową aplikację i mogę pisać w j. hebrajskim, ale moje smsy nie zawsze są czytelne. Mam problem z otwieraniem dokumentów z czcionką hebrajską. Wiem, że istnieją sposoby "złamania" systemu, ale komórka służy mi do słuchania radia, rozmów, GPS (tu są google maps, których Apple nie obsługuje), czytania wiadomości z polskiej prasy i grania w szachy oraz innych aplikacji pilnujących by mój umysł był wszechstronny. Jest kilka żydowskich aplikacji, próbowałam używać programu Mizrah by znajdować Jerozolimę, ale łatwiej i skuteczneij jest po prostu zrobić w Google Maps.
To początek moich informatycznych opowieści i zapraszam do dyskusji. Jestem ciekawa jak radzą sobie "użydkownicy" nowych okieniek czyli Mobile 8 - może podzielicie się swoimi doświadczeniami?
Wednesday, November 14, 2012
Żydów Polskich życie po życiu
Dzień jak codzień... Przebieramy zużyte tałesy i przy okazji jak to bywa znów rozmawiamy o przyszłości, której przecież miało nie być.
W małej salce modlitewnej czas zamarzł, a może to wehikuł do podróży do alternatywnej rzeczywistości? Książki i kserokopie sidurów - modlitewników, tłumaczonych na polski, z polską transliteracją i wyjaśnieniami... To dziwne uczucie tyle tu nadzieji w tych kserokopiach przez kraty w ksztaucie Gwiazd Dawida patrzę na plac, przez który przechodzę każdego dnia, kiedy jestem we Wrocławiu. Miejsce deportacji Żydów. Ktoś, nie pamiętam kto, opowiadał mi, że ludzie siedzieli tu bez jedzenia i picia, dniami i nocami, w oczekiwaniu na transport.
Nazwijmy ją Krysią, (choć ma nieco bardziej żydowskie imie) - pyta mnie - czy już powinniśmy uciekać? Uciekać - pytam zakoczona...
Mamy 2012 rok to zupełnie absurdalne, ale najdziwniejsze jest to, że dziś sama sobie zadałam to pytanie, po cichu, ze wstydem. Dla mnie łączy się z pewnym poczuciem porażki.
20 lat temu wydawało się, że morze uprzedzeń jest bezgraniczne, że nie mamy dość wiedzy, że brakuje podstawowej literatury religijnej w języku polskim, że niema co jeść - bo brakowało podstawowych koszernych produktów... Mieliśmy jednak przekonanie, że to co robimy jest ważne dla Żydów, a jeszcze ważniejsze dla Polaków. Odbudowując społecznosć żydowską w Polsce zwracamy temu krajowi coś co inaczej pozostawiałoby niewyobrażalną bolesną wyrwę. Wypełniamy pustkę, zmniejszamy tęsknotę za żydowską obecnością...
Dziś chyba już tak nie czuję. Robię wykład dla studentów na temat Talmudu, słuchają, ale nie łatwo ich sprowokować do dyskusji, do wymiany myśli. Mam wrażenie, może nie słusznie, że zaliczenie kursu jest ważniejsze niż jego treść... Napewno jest tak na wielu kierunkach i na większości wykładów.
Sama mam mętlik w głowie oto w krótkim czasie film Pasikowskiego, demonstracje przeciw rytualnemu ubojowi i długie nocne debaty najpierw nóż czy młotek - jak powinno się jest zabijać polskie zwierzęta na Polskiej Ziemi... We Wrocławiu kongres naukowy o Brunonie Schultzu, w Warszawie spotkanie Rady Związku Gmin, chciałabym spędzić szabat w Krakowie... Tylko co był Limud, potem Szabaton w Gdańsku, zaraz będzie szabaton rodzinny. Jestem w ciągłym kontakcie z kilkoma rabinami, dobijają się dziennikarze - żągluje czasem żeby mieć czas na studia, na sen wyrwany między strefami czasowymi.
Mamy już książki, koszer, a nawet spór o ubój rytualny! Mamy literaturę rozliczeniową, a nawet filmy... Mamy Torę po Polsku, modlitewniki, fragmenty Talmudu. Kiedyś każda wiedza na temat tradycji żydowskiej, języków, historii była na wagę złota. Teraz czekamy na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich... Po ponad 30 latach od rządów Gomułki świat odkrywa ze zdziwieniem, że życie żydowskie w Polsce dalej trwa - mimo wszystko... Teraz już, jednak, to "dostrzeżenie" i docenienie nie jest dla mnie aż tak ważne, jak byłoby kiedyś. Znam biegle angielski, rosyjski, hebrajski i aramejski, żydowski świat stoi przedemną otworem, nie muszę być Żydówką z Polski - czy powinnam? Szukając odpowiedzi zadaję sobie pytanie - czy Polska jest moją prawdziwą matką, czy tylko macochą...
Właśnie dziś częściej niż 20 lat temu zastanawiam się czy chcę żyć tu w tym kraju. Czy chcę pielęgnować moją Polsko - Żydowską podwójną trudną tożsamość? Na początku lat 90-tych mieliśmy pokłady cierpliwości i przekonanie, że przecież nasi rodacy nie mieli szansy poznać prawdy o Żydach, bo faszyzm i kommunizm. Teraz mamy za sobą lata starań inwestycji w dialog, niezliczone wywiady, tysiące spotkań z młodzieżą, studentami, przedstawicielami duchowieństwa, władz wszystkich szczebli. Wciąż ze strachem otwieram jednak gazety, te artykuły bardziej obiektywne, pokazące, że może Żydzi nie są członkami antypolskiego spisku, mają też swoją polską kulturę, historię, martyrologię - mają więc prawo do Polskości opatrzone są setkami najczęściej niezwykle prymitywnych antysemickich komentarzy. Czy to moja wina, że nie dość się strałam, czego nie dopilnowaliśmy i co można z tym teraz zrobić...
Mój ojciec był współautorem tekstu "Kiedy budzą się upiory"... Tata próbował w ramach tego co było dopuszczalne wtedy przez cenzurę pokazywać okropną twarz uprzedzeń, których miało już nie być w idealnym socjalistycznym społeczeństwie. Ja jednak przekornie zrozumiem ten tytuł po swojemu i powiem, że mam dość bycia upiorem. Nie chcę nikogo straszyć swoją obecnością, nie chcę być ani wyżutem sumienia, ani cieniem z przeszłości, ani tym bardziej straszakiem na prawdziwych Polaków...
Chcę czuć się jak w Nowym Jorku - naturalną, nie koniecznie istoną częścią barwnego, różnorodnego ludzkiego świata...
Tylko coraz częściej się zastanawiam czy chce mi się chcieć to robić w Polsce...
W małej salce modlitewnej czas zamarzł, a może to wehikuł do podróży do alternatywnej rzeczywistości? Książki i kserokopie sidurów - modlitewników, tłumaczonych na polski, z polską transliteracją i wyjaśnieniami... To dziwne uczucie tyle tu nadzieji w tych kserokopiach przez kraty w ksztaucie Gwiazd Dawida patrzę na plac, przez który przechodzę każdego dnia, kiedy jestem we Wrocławiu. Miejsce deportacji Żydów. Ktoś, nie pamiętam kto, opowiadał mi, że ludzie siedzieli tu bez jedzenia i picia, dniami i nocami, w oczekiwaniu na transport.
Nazwijmy ją Krysią, (choć ma nieco bardziej żydowskie imie) - pyta mnie - czy już powinniśmy uciekać? Uciekać - pytam zakoczona...
Mamy 2012 rok to zupełnie absurdalne, ale najdziwniejsze jest to, że dziś sama sobie zadałam to pytanie, po cichu, ze wstydem. Dla mnie łączy się z pewnym poczuciem porażki.
20 lat temu wydawało się, że morze uprzedzeń jest bezgraniczne, że nie mamy dość wiedzy, że brakuje podstawowej literatury religijnej w języku polskim, że niema co jeść - bo brakowało podstawowych koszernych produktów... Mieliśmy jednak przekonanie, że to co robimy jest ważne dla Żydów, a jeszcze ważniejsze dla Polaków. Odbudowując społecznosć żydowską w Polsce zwracamy temu krajowi coś co inaczej pozostawiałoby niewyobrażalną bolesną wyrwę. Wypełniamy pustkę, zmniejszamy tęsknotę za żydowską obecnością...
Dziś chyba już tak nie czuję. Robię wykład dla studentów na temat Talmudu, słuchają, ale nie łatwo ich sprowokować do dyskusji, do wymiany myśli. Mam wrażenie, może nie słusznie, że zaliczenie kursu jest ważniejsze niż jego treść... Napewno jest tak na wielu kierunkach i na większości wykładów.
Sama mam mętlik w głowie oto w krótkim czasie film Pasikowskiego, demonstracje przeciw rytualnemu ubojowi i długie nocne debaty najpierw nóż czy młotek - jak powinno się jest zabijać polskie zwierzęta na Polskiej Ziemi... We Wrocławiu kongres naukowy o Brunonie Schultzu, w Warszawie spotkanie Rady Związku Gmin, chciałabym spędzić szabat w Krakowie... Tylko co był Limud, potem Szabaton w Gdańsku, zaraz będzie szabaton rodzinny. Jestem w ciągłym kontakcie z kilkoma rabinami, dobijają się dziennikarze - żągluje czasem żeby mieć czas na studia, na sen wyrwany między strefami czasowymi.
Mamy już książki, koszer, a nawet spór o ubój rytualny! Mamy literaturę rozliczeniową, a nawet filmy... Mamy Torę po Polsku, modlitewniki, fragmenty Talmudu. Kiedyś każda wiedza na temat tradycji żydowskiej, języków, historii była na wagę złota. Teraz czekamy na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich... Po ponad 30 latach od rządów Gomułki świat odkrywa ze zdziwieniem, że życie żydowskie w Polsce dalej trwa - mimo wszystko... Teraz już, jednak, to "dostrzeżenie" i docenienie nie jest dla mnie aż tak ważne, jak byłoby kiedyś. Znam biegle angielski, rosyjski, hebrajski i aramejski, żydowski świat stoi przedemną otworem, nie muszę być Żydówką z Polski - czy powinnam? Szukając odpowiedzi zadaję sobie pytanie - czy Polska jest moją prawdziwą matką, czy tylko macochą...
Właśnie dziś częściej niż 20 lat temu zastanawiam się czy chcę żyć tu w tym kraju. Czy chcę pielęgnować moją Polsko - Żydowską podwójną trudną tożsamość? Na początku lat 90-tych mieliśmy pokłady cierpliwości i przekonanie, że przecież nasi rodacy nie mieli szansy poznać prawdy o Żydach, bo faszyzm i kommunizm. Teraz mamy za sobą lata starań inwestycji w dialog, niezliczone wywiady, tysiące spotkań z młodzieżą, studentami, przedstawicielami duchowieństwa, władz wszystkich szczebli. Wciąż ze strachem otwieram jednak gazety, te artykuły bardziej obiektywne, pokazące, że może Żydzi nie są członkami antypolskiego spisku, mają też swoją polską kulturę, historię, martyrologię - mają więc prawo do Polskości opatrzone są setkami najczęściej niezwykle prymitywnych antysemickich komentarzy. Czy to moja wina, że nie dość się strałam, czego nie dopilnowaliśmy i co można z tym teraz zrobić...
Mój ojciec był współautorem tekstu "Kiedy budzą się upiory"... Tata próbował w ramach tego co było dopuszczalne wtedy przez cenzurę pokazywać okropną twarz uprzedzeń, których miało już nie być w idealnym socjalistycznym społeczeństwie. Ja jednak przekornie zrozumiem ten tytuł po swojemu i powiem, że mam dość bycia upiorem. Nie chcę nikogo straszyć swoją obecnością, nie chcę być ani wyżutem sumienia, ani cieniem z przeszłości, ani tym bardziej straszakiem na prawdziwych Polaków...
Chcę czuć się jak w Nowym Jorku - naturalną, nie koniecznie istoną częścią barwnego, różnorodnego ludzkiego świata...
Tylko coraz częściej się zastanawiam czy chce mi się chcieć to robić w Polsce...
Tuesday, November 6, 2012
Wracam do pisania Bloga, tym razem na Ipadzie...
Na pewien czas zaprzestałam, dokładnie zawiesiłam moją działalnosc blogerską. Mam nadzieje, że uda mi sie nadrobic zaleglosci. Uczestniczyłam w wielu wartych opisania projektach. Odwiedziłam Lodz, Kraków. Wrocław i Gdansk wraz z okolo tysiaca osobami uczestniczylam w Limudzie. Wrocilam tez do uczestniczenia w zajeciach mojej szkoly Yeshivat Maharat tym razem wirtulnie. Mam nadzieje, ze znajde czas by powrocic do tych wzdarzen i opisac je oraz wiele nastnych. Serdecznie Pozdrawiam, bardzo mi tego brakowalo... :) Przerwa wynikala z tego, ze zmienilam sposob funkcjonowania w internecie i okazalo sie jednak, ze nie sprzyja to prowadzeniu Bloga. Moze nalezy Wam sie wpis o Tabletowych podrozach i szukaniu rozwiazania, ktore pozwoli pogodzic wymogi polskiej i hebrajskiej pisowni na jednym urzadzeniu ;).
Zaproszenie na spotkanie...
Dziś o 19 45 zapraszam na spotkanie, dyskusję "Miłość bliźniego bliższego i dalszego". Będziemy poszukiwać warości, które stanowią pomost pomiędzy tradycyjnymi interpretacjami judaizmu, nowymi nurtami i świeckimi ruchami, które inspirują się filozofią żydowską oraz etyką. Zapraszam do dzielenia się Waszymi ulubionymi cytatami z tekstów, które Was inspirują i są związane z naszym tematem. Zabierzcie je ze sobą. Spotkanie odbędzie się w Sali Konferencyjnej Synagogi Nożyków dziś to znaczy 07 11 2012 roku.
Tuesday, October 2, 2012
O święcie Szałasów w Warszawie (mój wpis na FB)
Byłam wczoraj i dziś Nożykach, a dokładniej w
szałasie na parkingu przed synagogą. Tuż obok skomplikowana konstrukcja
wieżowca wznosi sie hałaśliwie w górę. Starożytny szałas, może i genialny, ale jednak prosty i nowoczesność, skąplikowana i wyniosła, patrząca z góry na przeszłość.
Te dysproporcje będą narastały. Będzie coraz więcej precyzji,
technologii, a religia i wszystko to, co zachowawcze, osadzone w
starożytności, tradycji będzie się starzeć i dewaluować coraz szybciej.
W cieniu tych nowych genialnych konstrukcji, chcemy odbudować żydowską tożsamość. Intuicyjnie sięgamy po stare, bezpieczne i dobrze znane nam gwoździe i młotki.
Dzięki inicjatywie JDC w Warszawie powstały na Pl. Grzybowskim projekty artystyczne inspirowane szałasami święta Sukkot. Artyści posłużyli się sznurami, tablicami po których można pisac kreda, konstrukcjami z kasztanow... Szybko park, w którym zostały ustawione stał się miejscem spotkań lokalnych mieszkańców i społeczności żydowskiej oraz zabaw dzieci.Kiedy przechodziłam pomiędzy tym wierzowcem, a świątecznym - miałam poczucie, że brakuje mi łącznika. Te artystyczne projekty doskonale ją uzupełniały.
Ostatnio usłyszałam, że nie możemy już robić czegokolwiek żydowskiego, że trzeba zrobić to dobrze i profesjonalnie. To prawda - szałas pozostanie szałasem. Jeśli jednak zadbamy o elementy składniowe naszych konstrukcji - tożsamość żydowska przerodzi się w nowoczesny i atrakcyjny - skomplikowany, wielopłaszczyznowy projekt, który udźwignie wyzwania nowoczesnej świadomości, które większość z nas tworzy współcześnie...
Może jeszcze czasem kręcimy się w okół własnej osi, rozważamy stare kwestie, może nie zawsze uświadamiamy sobie tego w pełni, jak bardzo niezbędne są dobrze przemyślany zmiany strategii, form i języka, świadomości, ale cieszy mnie bardzo, że podejmujemy próby, eksperymentujemy z przestrzenią, tradycją - tak by oddziaływała na wyobraźnię. Te próby same w sobie są bezcenne - zmniejszają barierę pomiędzy nowoczesnym postrzeganiem świata i tradycją. Mam ogromną nadzieję, że żydowska, religijna i świecka społeczność w Warszawie wspólnymi siłami wytworzy nowoczesną, odporną na zmienne losy, elastyczną, ekologiczną, różnorodną, bezpieczną, przestrzeń żydowskiego trwania. Miałam dziś kilka ważnych rozmów. Jeszcze nie jest za późno na bycie razem... Może bywa trudno - czasem bardzo trudno, ale nie można się poddawać.
W cieniu tych nowych genialnych konstrukcji, chcemy odbudować żydowską tożsamość. Intuicyjnie sięgamy po stare, bezpieczne i dobrze znane nam gwoździe i młotki.
Dzięki inicjatywie JDC w Warszawie powstały na Pl. Grzybowskim projekty artystyczne inspirowane szałasami święta Sukkot. Artyści posłużyli się sznurami, tablicami po których można pisac kreda, konstrukcjami z kasztanow... Szybko park, w którym zostały ustawione stał się miejscem spotkań lokalnych mieszkańców i społeczności żydowskiej oraz zabaw dzieci.Kiedy przechodziłam pomiędzy tym wierzowcem, a świątecznym - miałam poczucie, że brakuje mi łącznika. Te artystyczne projekty doskonale ją uzupełniały.
Ostatnio usłyszałam, że nie możemy już robić czegokolwiek żydowskiego, że trzeba zrobić to dobrze i profesjonalnie. To prawda - szałas pozostanie szałasem. Jeśli jednak zadbamy o elementy składniowe naszych konstrukcji - tożsamość żydowska przerodzi się w nowoczesny i atrakcyjny - skomplikowany, wielopłaszczyznowy projekt, który udźwignie wyzwania nowoczesnej świadomości, które większość z nas tworzy współcześnie...
Może jeszcze czasem kręcimy się w okół własnej osi, rozważamy stare kwestie, może nie zawsze uświadamiamy sobie tego w pełni, jak bardzo niezbędne są dobrze przemyślany zmiany strategii, form i języka, świadomości, ale cieszy mnie bardzo, że podejmujemy próby, eksperymentujemy z przestrzenią, tradycją - tak by oddziaływała na wyobraźnię. Te próby same w sobie są bezcenne - zmniejszają barierę pomiędzy nowoczesnym postrzeganiem świata i tradycją. Mam ogromną nadzieję, że żydowska, religijna i świecka społeczność w Warszawie wspólnymi siłami wytworzy nowoczesną, odporną na zmienne losy, elastyczną, ekologiczną, różnorodną, bezpieczną, przestrzeń żydowskiego trwania. Miałam dziś kilka ważnych rozmów. Jeszcze nie jest za późno na bycie razem... Może bywa trudno - czasem bardzo trudno, ale nie można się poddawać.
Subscribe to:
Posts (Atom)