Sunday, August 12, 2012

Żydzi - naród rabinów...


Z Wrocławia pojechałam do Lublina, gdzie uczestniczyłam w Mini Jesziwie i Sium HaSzas (zakończenia ponad siedmioletniego cyklu studiowania Talmudu - tekstu rabinackiego oczywiście). Z Lublina do Krakowa, z Krakowa w parę minut podjęłam decyzję, że jadę do Wisły... Z Wisły, gdzie odbywał się Obóz Fundacji Laudera, na który, jak co roku przyjechali rabini z Polski i ze świata. W końcu wróciłam do Krakowa na Beit Din - sąd rabinacki, który zebrał się by rozsądzać kwestie dotyczące statusu żydowskiego kilkunastu osób.  

Mówicie mi, że w Polsce brakuje życia żydowskiego... Wszędzie byli Żydzi, co ja mówię Żydzi. Wszędzie byli rabini - w ciągu paru dni spotkałam wielu przedstawicieli tego wspaniałego gatunku... Większość z nich, a może w tym wypadku nawet wszyscy było mężczyznami. Wszyscy byli ortodoksyjni, a nawet statystyczna większość należała do tak zwanej ultra-ortodoksji. Co to znaczy? Właściwie nikt nie wie. Ludzie mają proste skojarzenie. Ultra to Ci czarno-biali, a Ci, co noszą kolorowe kipy, kolorowe koszule to modern-ortodoks. Jak każda powierzchowna metoda – ta też często zawodzi. Rabini są częścią swojego środowiska – środowiska są bardzo różne i różne są rozmiary, granice tych światów. Byli jeszcze niedawno rabini, którzy łączyli ponad podziałami większość środowisk, są tacy, którzy są ważni dla kilku osób. Jedni i drudzy są przede wszystkim religijnymi Żydami i to jest dla nich najważniejsze hobby i źródło inspiracji.

Źródłosłowem słowa Rabbi- jest Raw - co znaczy wielki bądź mnogi. Rabbi też tłumaczony jest, jako nauczyciel, przywódca, leader. Można zażartować, że rabin to taki Żyd jak każdy inny – tylko bardziej.

Rabini nie różnią się niczym od zwykłych Żydów (Żydówek) - nie są właściwie duchownymi w znaczeniu innych religii. Nie są kapłanami (kapłankami). Mają takie same prawa i obowiązki jak przedstawiciele ich płci w ich odłamie. Nie stoją ponad prawem religijnym w żadnej kwestii, nawet, jeśli sami bądź same go stanowią. Każdy rabin przede wszystkim powinien być symbolem wierności wobec tradycji. Powinien być moralnym wzorem do naśladowania i osobą, której można zaufać z każdą sprawą, która potrafi stawić się czoła wielu sprzecznym oczekiwaniom i wyzwaniom.

W gruncie rzeczy, więc każdy Żyd jest potencjalnym rabinem. Każdy ma, bowiem obowiązek uczenia się, każdy odpowiada za swoją społeczność, każdy dokonuje interpretacji prawa żydowskiego, im więcej wie tym więcej inni korzystają z definicji, jakie stwarza. Każdy może i powinien być przykładem dla innych.

Jestem w szkole, która ma taki sam program jak program rabinackich studiów. Różni się jedynie tym, że uczą się w nim kobiety. Jest to pierwszy taki program w historii naszego narodu. Nie ukrywamy, że dążymy do przełomu - jednak nikt z nas nie jest pewna tego, do czego ten proces doprowadza. Proces dotyczy przemiany wewnątrz subtelnych kwestii prawa żydowskiego - nie będzie miał istotnego rewolucyjnego wpływu. To element ewolucji, która trwa od tysięcy lat - rozwoju prawa żydowskiego.

Wciąż, więc zastanawiam się nad tym, co robię. Chcę wam dać przykład – przykład tego, że można uczyć się w każdej sytuacji, niezależnie od płci, niezależnie od losu i pochodzenia i że każdy może odnieść sukces, – jeśli tylko tego zapragnie. Ten sukces w moim przypadku polega właśnie na tym, że mogę się uczyć i mogę nauczać. Mogę dawać nadzieję na dobry żydowski los - tym, którzy na przekór historii urodzili się w Polsce.

Kiedy w JCC w Krakowie jechałam windą do miejsca, gdzie spotykał się Beit Din - sąd rabinacki, byłam tam tłumaczką – w pamięci odtwarzałam piosenkę z początku lat 90-tych – „wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń”. To banalne stwierdzenie, że marzenia się spełniają. Prawda jest bardziej skomplikowana – marzenia się spełniają, kiedy my spełnimy kryteria, które pozwalają im się spełnić. Spełniają się kiedy spełnimy marzenia marzeń - potrzeby innych. Rabini mi dziękowali i dziękowali mi też ludzie, którym pomagałam w trudnych osobistych spotkaniach przed sądem rabinackim. Jeden z rabinów zadał mi trzy pytania i już wiedział, kim jestem… Moja szkoła to nie był ich świat, a jednak jakaś dziwna nic porozumienia nas połączyła. Nie zapomnimy tego spotkania. 

Do czego potrzebujemy rabinów? Czy ich w ogóle potrzebujemy? Oczywiście, że tak - to, że znamy prawo nie powoduje, że nie potrzebujemy prawników. Dziś żeby osiągnąć w jakiejś dziedzinie profesjonalizm musimy poświęcić się temu w pełni. Rabini to innymi słowy profesjonaliści. Powinni wyróżniać się wiedzą i umiejętnościami. Punkt wyjścia jest taki samy jak dla każdego wykształconego żydowsko człowieka, ale są dziedziny prawa żydowskiego, które w przypadku rabinów są szczegółowo znane. Można powiedzieć, że co prawda znajomość prawa żydowskiego z zakresu prawa rodzinnego, koszerności, kalendarza żydowskiego i cyklu życia - stanowią podstawę - to jednak nie sposób sobie wyobrazić ortodoksyjnego rabina, który nie tylko nie umie czytać ze Zwoju Tory, prowadzić modlitw, ale równie ważna jest na przykład znajmość historii żydowskiej, elementów filozofii i tekstów mistycznych, elementów nauk ścisłych i medycyny, dziennikarstwa i PR, psychologii i socjologii.

Mieszanina wymagań przyprawia o zawrót głowy; rabin z jednej strony to świetny psycholog, który jednak szanuje tradycję żydowską i potrafi znaleźć balans pomiędzy tradycją, a potrzebami społeczności. Potrafi też pogodzić potrzeby jednostki z grupą. Świetny organizator, ale potrafi jednak prowadzić z drugiego siedzenia i rezygnować z zaszczytów. Jest skromny, ale jednocześnie zna swoją wartość. Szanuje demokratyczne wyboru i świeckie władze w Gminie, dba o religię i jednocześnie też szanuje świecką tożsamość żydowską. Rola rabina to mission impossible - pełną wewnętrznych sprzeczności i potencjalnego konfliktu interesów.

Miłość do studiów Talmudu, oddanie tradycji żydowskiej i nieskazitelny charakter nie gwarantują sukcesu. Trzeba być też atrakcyjnym showmanem, ale nie można dać się zatracić we własnej medialnej atrakcyjności. 

Trzeba poruszać się w wielu dziedzinach wiedząc jednak, że nie jesteśmy ani psychologiem, ani psychiatrą, ani prawnikiem, ani tłumaczem... Rabin społeczności też powinien specjalizować się w jakiejś dziedzinie, ale najlepiej zostać Dajanem. Jeśli opanujemy jakąś jedną dziedzinę - mamy szansę pod koniec życia mieć realny wpływ na kształtowanie się i rozwój prawa żydowskiego w danej kwestii. Stajemy się ekspertami.

Mnie najbardziej interesują kwestie społeczne. Chcę pisać o jedności narodu żydowskiego. Chcę adoptować prawo żydowskie do współczesnych wyzwań. Interesuje mnie definicja żydowskości i chcę w przyszłości doradzać innym rabinom jak godzić wodę z ogniem; kulturową tożsamość żydowską z obyczajowością i przestrzeganiem prawa żydowskiego.

Nie obchodzi mnie czy będziecie czy nie nazywać mnie w przyszłości rabinem, rabinką, maharat, manhiga czy mora... To tak naprawdę niema znaczenia, tak jak niema znaczenia, jakiego koloru jest koszula lub kipa. To, czego się podjęłam przeraża mnie, bo przerasta – tak jak każdego innego człowieka, od którego decyzji zależy życie jednostek i los społeczności. Żaden certyfikat nie zwalnia nas z niczego i niczego nie ułatwia. Rabini, jakie by nie mieli kipy i kolor koszul i jakiej by nie byli płci stoją przed ogromnymi wyzwaniami - co zrobić żeby za 500 lat dalej nasza tradycja mogła się rozwijać. To ogromnie trudne wyzwanie, a odpowiedzialność spoczywa na ramionach naszego pokolenia. Nie wierzcie, więc tym, którzy twierdzą, że Gonczarska chce przejąć jakąś Gminę, rządzić jakimś kawałkiem świata żydowskiego, przejąć władze tu czy tam. Chcę uczyć się by móc nauczać. Jeśli zadajecie mi pytanie usłyszycie odpowiedź, ale nie znaczy to, że ta odpowiedź jest jedyną możliwą i jedynie słuszną. Staram się być szczera na ile tylko jest to możliwe. 

Chcę Wam pomagać być takimi, jakimi chcecie być - chcę wiedzieć więcej i mieć czas by studiować.... Reszta jest stratą czasu - bitul ha zman - marnowanie czasu... Kolor kip, koszul, a nawet płeć - to kwestie zupełnie powierzchowne. Władzę już mam jestem urodzona na setki i tysiące lat przed osobami, które będą czytały moje komentarze i siłą rzeczy to będzie najsilniejsze źródło mojej władzy. Do moich czytelników w 6772 roku od Stworzenia Świata - pomyślcie o tych urodzonych za kolejne tysiąc lat - to dla nich przecież czytacie nasze komentarze i piszecie te kolejne... 

2 comments:

  1. Mamy 5772 rok. No chyba, że przespałam 1000 lat. :D

    ReplyDelete
  2. Co to jest 1000 lat? Mija bardzo szybko. Tak - naprawdę piszę z myślą o ludziach,którzy zaludnią tą planetę za 1000 lat i sądzę, że oni urodzeni w 6770-tych latach powinni zrobić to samo - pomyśleć o swoich potomnych... :)

    ReplyDelete