Wednesday, September 25, 2013

Parsza Bereiszit

Księga Bereiszit

Znów powracamy do Księgi Rodzaju, parszy Bereiszit – opowieści o stwarzaniu świata. 
Mamy za sobą rok pełen wyzwań. Padło wiele gorzkich słów i oskarżeń. Słowa stwarzają świat i słowa go niszczą. Tak jak w Księdze Rodzaju, tak dziś w naszej rzeczywistości, słowa „to jest dobre” są niezbędne do tego by świat wciąż ze chciał się stawać na nowo.

Co jest z tym człowiekiem, że tak łatwo mitologizujemy, że to, co dobre bierzemy za oczywiste, a to, co złe uwypuklamy? Dlaczego tak łatwo przypisujemy sobie czyjeś zasługi, a tak trudno nam dostrzegać wady?

Zobaczmy pierwszy dialog Adama, Ewy, Szatana i B-ga – owoc z drzewa wiedzy dobrego i złego zniknął – nie z powodu chciwości, lecz nieścisłości, braku precyzji w komunikacji i zawiści. 
Ogrody zamieniamy w piekło, w czarne otchłanie rozpaczy, w której każdy jest samotny i pozostawiony na pastwę swoich myśli. 

Oto czarna dziura ludzkiego serca. Każdy z nas potrzebuje nadziei na lepszy świat. Jednak różne rzeczy przypisujemy owej nadziei. Czasem chcemy być mesjaszami, pragniemy zmieniać świat, a to co odziedziczamy to dola Kaina. 

Nasze marzenia nie są naszą winą, odziedziczamy je po losie, który nikogo z nas nie oszczędza. Zawsze można zrozumieć jak cierpienie zmienia człowieka i jego perspektywę, że szukanie ukojenia czasem jest tak silnym imperatywem, że zasłania nam proporcje rzeczywistości. Jednak siła każdego z nas na umiejętności powstrzymania się od rozprzestrzeniania własnych pragnień, jeśli te mogą zranić innych.

Co by było, gdyby Adam powiedział Chawie, że B-g zakazał jej spożywania owocu, a nie dotykania go? Co by się stało, gdyby Chawa – powiedziała, nie, nie chce być jak B-g – nie każda wiedza dobra i zła jest konstruktywna? Jak zachowałby się B-g wobec człowieka, gdyby ten przyznał się do winy? Co byłoby gdyby, Kain w ostatniej chwili powstrzymał swoją zazdrość? 

Oto B-g pochyla się nad swym dopiero, co stworzonym światem, dostrzega niedoskonałości swojego dzieła i mówi Tow Meod – Bardzo Dobrze.

Bardzo trudno jest pogodzić się z tym, że to, co robimy sobie i innym jest niedoskonałe. Jednak właśnie ta zdolność widzenia świata takim, jaki jest i wiary w niego jednocześnie, szukania naprawy – daje szansę na rozwój. 

To przecież takie proste – rozwijamy się tylko, dlatego, że jesteśmy nieidealni… Tylko, dlatego, że pragniemy zrealizować owo „Bardzo Dobrze”. Może, ponieważ w biblijnym tekście nie ma znaków interpunkcyjnych nie dostrzegamy ukrytego znaku zapytania. Może, B-g pochylił się nad światem w ostatnim dniu i zadumał nad losem człowieka i B-g powiedział „Bardzo Dobrze?”.

Rabini dyskutowali nad tą kwestią w Talmudzie – roztrząsali w 11-tym rozdziale Sanchedrynu, czy to dobrze, że B-g stworzył człowieka. W końcu uznali, że był to błąd, że człowiek nie uczy się na własnych błędach, jest słaby i ciągle upada. Jednak to, że już jesteśmy stworzeni – ustalili nasi mędrcy – zobowiązuje nas do wykorzystania naszego życia jak najlepiej.

Każdy z nas nosi czarną dziurę, otchłań bólu i rozpaczy, każdy z nas nosi też nadzieje. Napięcie pomiędzy rozpaczą, a nadzieją daje nam ogromną siłę do działania. Obyśmy ją w tym roku wykorzystali jak najlepiej. 

Przyjemnej lektury Tory,
Miriam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Saturday, July 13, 2013

Pociesz się mój narodzie...

W Polsce podtrzymanie zakazu uboju to wynik nie tylko pogardy dla tradycji żydowskiej czy gotowości poświęcenia wartości takich jak swoboda wyrażania religii oraz dobra ekonomii własnego państwa dla doraźnych korzyści politycznych. To kolejny dowód na to, że Polska tożsamość narodowa tworzy się na negacji tego, co kulturowo obce i negacja tych elementów jest tak głęboka, że uniemożliwia negocjowanie społeczne oraz w praktyce bardzo utrudnia funkcjonowanie mniejszości.

To nie chodzi o burgery, można być wegetarianinem - to chodzi o wspólnotę losu o szacunek, to chodzi o podstawowe poczucie bezpieczeństwa, jakie jest niezbędne, by inwestować w Polsce los własnej rodziny i życie tych, których kochamy - naszych dzieci.

Chodzi też o jakość polityki i oto, że społeczność żydowska nie ma wystarczającego poparcia wśród ludzi uczciwych czy "dobrych" i zbyt dużo wrogów, by mieć szanse na normalny rozwój. Kolejny raz milczenie "dobrych" ludzi przeważa na niekorzyść społeczności żydowskiej.

Za chwilkę, już jutro wieczorem rozpocznie się dziewiąty dzień miesiąca Aw. Kiedyś był to okres niezwykle szczęśliwy. 12 Aw dziewczęta wychodziły by w białych szatach wytańczać sobie mężów na ulicach młodego, jeszcze wtedy, miasta Jerozolimy. Radość nie trwała jednak długo. W 587 roku przed wspólną erą, na trzy dni przed radosnym świętem, padły mury Świętego Miasta. Stracone zostało dzieciństwo, dziewictwo, cześć i wolność - nasz naród uprowadzony został do Babilonii. Wszystkie nieszczęścia i znaki przychodzą do nas właśnie w pierwszych dniach miesiąca Aw.

Polski parlament wpisał się, zapewne nieświadomie, w naszą historię, przegłosowując pierwszy zakaz uboju koszernego wprowadzony w demokratycznym kraju po II wojnie światowej 5 Awa 5773 roku.

Odczuwam ulgę: B-g odsłania znów swoje oblicze.

Tak jak za czasów Jeremiasza i Ezekjela, czyli ostrzega nas. Oto policja tego kraju, jego sądy i administracja stoją teraz na straży i pilnują, aby nasze tradycje religijne nie mogły być tu na tej ziemi przestrzegane. Jaki ślepy jest ten Faraon: przecież wie, że ofiara z baranka przyniesiona w pustyni, poza granicami jego państwa, sprowadzi nieszczęście na kraj!

Upadła Babilonia, Grecja, Rzym, jednak Żydzi trwali i podtrzymywali na swych ramionach historię narodów.

Czym jest Polska wobec historii żydowskiej? Czego spodziewają się ci słabi mocarze, którzy za trzydzieści srebrników politycznego blasku sprzedają korzenie własnej religii?!

A ja Wam mówię Nahamu, Nahamu Ami, pociesz się mój zbolały narodzie. Powstań dziewico Jerozolimska, ubierz białe szaty i tańcz na ulicach swojego Świętego Miasta. Gdy trwają przygotowania do obchodów 9 dnia miesiąca Aw, po cichu w setkach miejsc na całym świecie wrą przygotowania do Szabatu Nahamu - największe imprezy dla samotnych Żydów i Żydówek trwają właśnie w wielu miejscach w Stanach, Kanadzie i na świecie. Za tydzień tysiące kobiet i mężczyzn spotkają się by rozmawiać o tym, co najważniejsze, o żydowskiej rodzinie, o żydowskich dzieciach. To właśnie nasza zdolność dostrzegania priorytetów, widzenia tego, co najważniejsze, pozwoliła nam przetrwać - edukacja, dziecko, przyszłość. Szukamy miejsc na ziemi gdzie możemy bezpiecznymi ścianami domów i ramionami pełnymi miłości otoczyć następne pokolenie.

Już nie oddawajmy życia w Warszawskich Powstaniach tuż po ocaleniu z gett, już nie musimy  z narażeniem życia szmuglować prawdy o komunizmie za granicę Polski, już nie musimy malować na ścianach kotwic, ani drukować podziemnych gazetek. Nahamu, nahamu ami - odpocznij mój narodzie, niech Twoje cierpienie przerodzi się w radość.

Zostaliśmy zdradzeni przez niedawnych przyjaciół, nie - to nie byli nasi przyjaciele. My mamy jednego przyjaciela - tego, który dał nam Torę na Synaju i wytyczył granice naszej Ziemi.

Nie chodzi o prawo do ubijania zwierząt, w końcu ludzkość będzie wegetarianami - i to pewnie jak zwykle my Żydzi doprowadzimy do tego. To chodzi o naszą godność - to też chodzi o szacunek do religii, religii, która przypomnijmy zrodziła chrześcijaństwo... Narody, które mają krótką pamięć, mają też krótką historię.

Mój narodzie polski - jak bardzo jest mi wstyd - jak bardzo szkoda tej szansy, jak szkoda naszej wspólnej historii... Mamy już muzeum i oto znak czasu: w Polsce jest miejsce tylko na żydowską przyszłość na kiczowatość większości festiwali i żydków z pieniążkiem. Moja Polsko - historia nie lubi, kiedy się musi powtarzać... Znajdę męża i założę rodzinę i nauczę dzieci Hebrajskiego, Aramejskiego i Jidysz...

Przepraszam tato, że Twoje wnuki nie będę czytały Twoich artykułów z 1968-go roku o tym, że znów budzą się upiory...

 

Miriam Gonczarska

14 lipca 2013

7 aw 5773

Monday, May 6, 2013

Szukanie żydowskiego partnera - czyli życie w pustyni pełnej znaków...

W ciągu zaledwie kilku tygodni miałam niepowtarzalną okazję rozmawiać z ponad setką mężczyzn z różnych odłamów judaizmu, środowisk, a nawet krajów, sposobów widzenia świata. Od chasydów i litwackich jesziwowników po osoby nieomal świeckie.
Moja historia wzbudza różne emocje od niedowierzania i podejżliwości po fascynację, od agresji po wylewną czułość. Wielu z tych ludzi pozostanie moimi przyjaciółmi i znajomymi. Bycie wolną kobietą lub wolnym mężczyzną okazuje się niezwykle atrakcyjne, tak atrakcyjne, że wiele osób wybiera (chyba nie do końca świadomie) syngielski styl życia.

Dowiedziałam się też bardzo dużo o kulturze żydowskiej i amerykańskiej oraz ich spotkaniu w Nowym Jorku, Washingtonie, czy Maiami. Dowiedziałam się jak w atrakcyjny sposób mówić o swojej historii i czego nie wspominać w obecności, kolejnych odłamów judaizmu.

Spisywanie wszystkich wniosków nie byłoby możliwe. Może uda mi się ponazywać i spisać te najważniejsze elementy, ale wniosek do jakiego doszłam jest prosty. Kiedy chcesz zmienić swój stan małżeński - nie czekaj. Dziś, przynajmniej tu, również kobiety są aktywne i zabiegają o swój los. Nie można być pewnym, że wysiłek da owoce, ale proces poszukiwania jest elementem spełniania najważniejszego żydowskiego przykazania jakim jest pruve ruvu - czyńcie sobie ziemię poddaną oraz nakazu opuszczenia domu rodzinnego w poszukiwaniu życiowego partnera.

Myślę, że nasza społeczność potrzebuje tego najbardziej ze wszytkich rzeczy. Większej ilości małżeństw oraz miejsca w którym mogą doratać nasze dzieci. Jeśli nie zawalczymy o to, nasza społeczność nie podniesie się z popiołów. Jest to szczególnie trudne, że czujemy się skrępowani, mała społeczność tworzy bezpieczne i przyjemne miejsce by chodować własne singelstwo do Manhattańskich rozmiarów. Jednak różnica jest jedna, nawet jeśli żaden z manhatańskich singly nie wyjdzie za mąż i się nie ożeni, żydowska Ameryka przetrwa, a co będzie z żydowską Polską?

Szukanie partnera to ścieżka przez kompromisy, nikt nie jest dość wyksztaucony, mądry, piękny i dobry by mnie poślubić, by być dość dobry dla mnie. Nie szukajmy więc partnera dla siebie szukajmy go dla tej drugiej osoby. Dać się komuś w prezencie, tak jak zostaliśmy stworzeni za darmo - w parze po to by móc odzwierciedlać w następnych pokoleniach drogi poszukiwania Przedwiecznej Obecności, odcisków palców transcendencji. Możemy je odszukać w blasku oczu tych, których kochamy naszych partnerów, naszych dzieci i naszych wnuków. Nie - nie jest zapóźno.... Szawuot to najlepszy czas by zastanowić się nad tym jak dar Tory przekazać następnemu pokoleniu. Szawuot to święto miłości nie tylko między Bogiem, a człowiekiem... "Zapamiętam miłość Twojej młodości, kiedy to wyszłaś za mnie w pustynię, ziemię niezaoraną." Każdy z nas jest niezaoraną, pustą ziemią - każdy związek i każde spotkanie jest rezygnacją, ale właśnie ta rezygnacja rodzi wdzięczność i rodzi nadzieję.

Sunday, April 28, 2013

Ohh Ci żydowscy faceci czyli jak szukać sziduchu i przeżyć.

Chodzenie na randki przypomina szukanie zdźbła trawy w stogu igieł. Jest kilka haków, które warto omijać. Zacznijmy jednak od początku. Trzeba wybrać sposób poszukiwania drugiej połówki. Jest wiele systemów zaczynając od znajomych i zaprzyjaźnionych rabinów na stronach internetowych kończąc. W naszej świadomości warto zamienić się w produkt i opisać jego parametry. Najważniejsze pytanie jest oto gdzie chcemy mieszkać po ślubie. Oczywiście możemy wydać dziesiątki dolarów i przeszukiwać świat pod kontem zamieszkania w Polsce - co z obniża nasze szanse na znalezienie partnera z " bardzo mało prawdopodobne" na "nieprawdopodobnie mało prawdopodobne". Zastosowałam taktykę przynęty i działa - wiesz, gdyby, Ci powiedziała, że chcę koniecznie mieszkać w USA, pewnie byś pomyślał, że szukam męża żeby zdobyć zieloną kartę, więc zapraszam do Polski, gdybyś chciał otrzymać europejski paszport. Okazuje się, że ta metoda okazało się skuteczna i za którymś razem kandydat powiedział, ależ chcę żebyś miała obywatelstwo - opowiedz mi o Polsce. w rezultacie dziś idziemy na drugą randkę. Oczywiście to, żevnazwijmy go Szlomo, rozważa mieszkanie przez kilka lat w Polsce nie było jedynym elementem decydującym. Szlomo jest z Polski, (a dokładnie jego tata) i chce mieć polskie obywatelstwo. No jeszcze pięknie śpiewa :)...

Jak znalazłam Szloma? Po pierwsze nie zrażałam się, po drugie płynęłam z prądem. Co to znaczy

Bez względu na płeć należy swój produkt czyli dorobek życiowy, osobowość, korzenie żydowskie oraz historię życia, wyksztaucenie i wszelkie zasoby otagować zgodnie z zasadami gry. Musimy się zmieścić na kartce papieru czyli sami siebie zaszufladkować. Należy do tego dodać, że w informacjach musimy też zawrzeć to kogo poszukujemy. Każdy system, portal, szadchan czyli swat, ma swój język. Jednak istnieją wspólne elementy. Trzeba się zastanowić kogo szukamy i kim jesteśmy. Nie warto kłamać, bo wiele osób dokona czegoś co się nazywa background checking. To znaczy będzie kontaktowało się z rabinami, lub innymi osobami, które mogą nas znać. Nie warto też mówić, że jest się bardziej religijnym lub mniej religijnym niż w rzeczywistości. Szukamy męża bąć żony i w takim przypadku niema żadnego sensu kłamanie na własny temat. W globalnym świecie gdy wystawiamy się na aukcję łatwo jest sprawdzić kto wystawia falsyfikaty. To samo dotyczy żydowstwa, pochodzenia, konwersji ect.

W tym samym czasie musimy miec swiadomość, że po drugiej stronie nie brakuje wariatów, osób, które na słowa Polska mogą reagować agresywnie, albo takich, które bardzo źle będą przyjmowały odrzucenie. Chcemy więc zachiwać anonimowość, ale jednocześnie chcemy poinformować świat o tym, że szukamy partera i o tym kim jesteśmy. Wbrew pozorom więc "tagowanie produktu" spełnia swoją rolę i dlatego jest tak ważne by wypełnić poprawnie rubryki na temat stopnia religijności swojego i poszukiwanego partnera, rodzaju osobowości, wieku, wyksztaucenia, hobby. Im bliższy nas jest nasz awatar tym lepiej. Jednocześnie kodujemy zdjęcie o ile taka opcja istnieje, nie podajemy prawdziwego nazwiska, numeru telefonu ani adresu e-mail. Staramy się unikać podawania informacji, które mogą prowadzić do nas. W sytuacji naruszenia granic blokujemy osobe i informujemy portal lub szatchana. Do naruszen należ sugerowanie przedmałżeńskich relacji, agresja słowna, nachalność w kontakcie. To na razie tyle czerwonych światełek. Dalszy ciąg w krótce.

Monday, April 22, 2013

Tekst na temat przyszłych tekstów

Rozmawiamy o historii. Nie tylko w Polsce, rownież tu w Nowym Jorku ochodziliśmy dni pamięci. Dużo myślimy, rozmawiamy, nawet kłucimy się na temat przeszłości. Byłam na kilku obchodach, trochę, a może za dużo rozmawiałam z przyjaciółmi o przeszłości... jednak każdy, kto zna mnie dłużej wie, że bywam przekorna. Kiedy tłum dziersko maszeruje w prawo - ja zwykle wyszukuje orientalne kierunki - dlaczego nie w bok, albo po przekontnej, na jednej nodze, po trawie, na hulajnodze, ruchem konika szachiwego... Nie lubie się nudzić, mama mówiła mi, że osoby inteligentne się nie nudzą, więc już jako dziecko uznałam, że zatracę moją tożsamość osoby myślącej jeśli zacznę się nudzić. Ileż możemy pamiętać, rozpaczać, wspominać. Jest granica, trudna do uchwycenia, po przekroczeniu której, zanim sami zauważymy zaczynamy zakładać maskę pozorującą smutek, naśladująco refleksyjne przygnębienie innych. Smutek, współczucie, zainteresowanie losem ofiar zamienia się w ziewanie - znużenie, wypalenie.

Tu z nowojorkskiej perspektywy przeszłość wydała mi się odległa, jak mówili mi tu niektórzy amerykańscy Żydzi, "Co, znów Holokaust? - to było przed Tween Towers, a nawet Wojną Sześciodniową, to bardzo stara historia..". Dla mnie to było wczoraj, ale wczoraj jest mniej interesujące niż jutro, szczególnie moje jutro.

W ramach rozmów o jutrze odwiedziłam też jarmark Gmin żydowskich w zorganizowany w ten weekend w nowym Jorku przez OU (Ortodox Union). Oto Giminy chwaliły się swoimi mykwami, ejruwami, koszernymi restauracjami, synagogami, przedszkolami, stypendiami, rabinami, kongregantami, zniszkami na mieszkania, ofertami pracy. Tysiące osób przechodził pomiędzy stoiskami, a na każdym stoliku stała dorodna żydowska przyszłość, roześmiane dzieci, kolorowe baseny, uśmiechnięci rabini i przewodniczący społeczności - wyciągający z otwartymi ramionami witający każdego, nawet mnie - studentkę Yeshivat Mhararat, z Polski...

Ważniejsze jednak niż wizyta na tarku przyszłości było to, że w ramach manewru skośnego, w tygodniu w którym wszyscy zastanawiali się nad przeszłością postanowiłam założyć swój profil na portalu dla żydowskich singli. To co wydaje się zwykłym elementem życia wymaga czasem ogromnej odwagi. To właśnie będzie moim tematem na najbliższe tygodnie rozważań. Kryzys rynku matrymonialnego nakładający się na kryzys ekonomiczny oraz kryzys wieku średniego daje ciekawe efekty. Przyszłość wydaje się zupełnie nieprzewidywalna, a to co jest nieprzewidywalne - jest ciekawe bo jest trudne i odwrotnie. Przyszłość daje nam ogromne możliwości, ale nadaje też nowy sens przeszłości, wymaga pracy, przemyślenia, odwagi - wymaga wewnętrznej i zewnętrznej przemiany... Religia żydowska i nasza tradycja - jest nieodłącznie związana z przyszłością, a dokladnie z tą granicą między teraźniejszością, a przyszłością, którą pokonujemy dzięki woli, pracy i wytrwałości.

Co więc zrobić by na wzburzonych falach zadbać o podtrzymanie naszej społeczności. Czy i jak chcemy przyciągnąć do naszej społeczności potencjalnych żydowskich partnerów, a może wybierzemy mała Gminę w New Jersey, Kentaky czy Pensylwanii - gdzie wraz z innymi żydowskimi pionierami założymy nowe żydowskie Sztatle? Jak szukać męża, żony? Co mówić o swojej przeszłości - gdzie, na którym z dziesiątek stron i portali warto polskiemu Żydowi założyć swój profil, kogo się obawiać i czego można się spodziewać, gdzie zamieszkać i gdzie wychowywać dzieci, jakie warunki musi spełniać nasza społeczność, by nasi partnerzy chcieli zamieszkać w naszej społeczności... Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w najbliższym czasie, w przyszłości.

Tuesday, February 26, 2013

Żyd, który twierdzi, że walczy


List do Jana Hartmana czyli do Żyda, który twierdzi, że walczy...

Przeczytałam artykuł w Polska The Times za zdziwieniem i mam kilka uwag. Zacznijmy od tego, że sam fakt bycia Żydem nie powoduje, że mamy pojęcie o tematyce żydowskiej i Polsko - żydowskiej. Wrzucanie wszystkich mieszkańców Izraela czy Żydów ze świata do jednego worka i walczenia z nimi - to zadziwiajcy ruch, jak na naukowca, filozofa. Rozumiem, że piszesz o rozdarciu, o osamotnieniu. Zamiast jednak posać o walce wewnętrznej - własne emocje przypisujesz innym.

Uwierz mi każdy Polski Żyd ma niesamowitą historię, każda rodzina to temat na książkę. Nie będę dyskutowała z Twoimi doświadczeniami, bo to są Twoje losy. Chciałabym jednak przypomnieć, że Twoje trudności z tożsamością są udziałem wszystkich Żydów. Ludzie studjują latami każdą z nauk. - setki książek tych żywych i tych spisanych. Bycie Żydem to nie tylko emocje, to też ogromna wiedza, która pozwala odnajdować w tej dyskusji własny głos. Najlepsze żydowskie pochodzenie nie zastępuje solidnej edukacji. To dlatego małe dzieci najwybitniejszych rabinackich rodzin i tych najprostrzych chodziły do chederów w wieku 4 lat... Nie jesteś sam Janku wszyscy wszystko utraciliśmy - najbardziej krucha okazała się pamięć. 

Nasza wiedza nie obejmuje przepisu na to jak być Żydem, a nasza społeczność w Polsce jest rozpięta pomiędzy tymi konfliktami  międzynarodowymi i targana tymi wewnętrzynymi. Nie jestes też jedyną osobą, która próbuje podejmować wysiłki by te światy godzić. Są ludzie i instytucje, które zajmują się tym od ponad 20 lat. 

Te postawy nie wynikają z ludzkiego zaślepienia, głupoty i niewiedzy, przynajmniej nie tylko i nie zawsze. One często wyrastają z trudnej historii rodzinnej. Historii, której często w neofickim zapale zapominamy wysłuchać. Umiejętność słuchania jest conajmniej tak ważna jak umiejętnośc ferowania wyroków i robienia z siebie bohatera kosztem innych. Warto mieć pokorę w sercu, a tytuły powinny być zobowiązaniem do ciągłego poszukiwania, zadawania trudnych pytań, również sobie, a nie ostatnim etapem procesu edukacji po którym sam fakt posiadania tytułu zwalnia z obowiązku krytycznego myślenia i intelektualnych poszukiwań. 

Dlatego pragnę przypomnieć, że są na świecie Panie Profesorze wybitni znawcy Żydowsko - polskiej historii. Mają wiedzę o rzeczach o, których wie tylko kilku obecnie mieszkających w Polsce Żydów i to też nie do końca... Są studia holokaustu i badania prowadzone nad każdym fragmentem historii Polskich Żydów w Yeshiva University, Hebrajskim, Bar Ilanie, Yale i wielu innych wybitnych uczelniach, o Jad Waszem czy Yivo - wspominać nie będę. Tam też są Żydzi i ich zdanie można poznać studjując grube tomy. Dlaczego nie porozmawiasz z nimi? A może to im tłumaczysz, że wszyscy się mylą i dokładnie z którymi z licznych postaw i teorii walczysz? Dlaczego nie cytujesz badań naszje polskiej żydówki Dr. Natalii Aleksiun, która pracuje w Nowym Jorku? Warto o tym pamiętać zanim zaczniemy ferworować wyroki, kto się myli, a kto ma rację - szczególnie poza kręgirm kulturowym, w której się obracasz i ktore dobrze znasz. Żydowski świat to nie jest banda nieokrzesanych, zaślepionych głupców, których Ty profesor z Polski oświecisz i będziesz nawracał, bo lepiej znasz od nich samych historię ich rodzin i możesz zakwestionować dorobek wielu pokoleń poszukujących i odkrywających złożoną prawdę o tym jaka jest materia Polsko - Żydowskich relacji...

Wednesday, February 13, 2013

O małej zielonej piłce...

Z rozsnącym smutkiem i pewnym niepokojem obserwowałam narastającą agresję wśród polskich kibiców sportowych. Przyswyczajona jestem do agresji w przypadku piłki nożnej. Jednak to, że kibice tenisa, z takim brakiem krytycyzmu, na podstawie jednego doniesienia medialnego, bez materiału filmowego, uwierzą w plotki zaskoczyło mnie zupełnie.

Dlaczego tak dużo ludzi w Polsce z taką ogromną łatwością wierzy w absurdalne oskarżenia dotyczące Żydów? Dlaczego brakuje krytycznego myślenia gdy krytykuje się Izrael czy Żydów?

To niezwykłe, że sprawy w sumie rangi niewielkiej wywołują aż takie skrajne reakcje.

Trybuny trybun

Polscy kibice swoją wpmiarą zmierzyli zwoich izraelskich odpowiedników. Ktoś słusznie zauważył, że to właśnie w Polsce pojawia się ogromna ilość rasistowskich i dyskryminacyjnych haseł na stadionach. Wiele z nich obraża Żydów i Izrael. Może jeśli samemu obraża się czyjąś narodowość i religię łatwiej jest uwierzyć, że inni obrażają nas w podobny sposób?

Izraelscy kibice wyklaskiwali błędy, puszczali papierowe samoloty, a nawet wrzeszczeli "duble foult", nikt jednak z osób, które oglądały ten mecz niczego co przypominałoby nieszczęsne "katolickie s.." nie usłyszał, o dziwo brakuje też filmików z tego meczu. Nie jest jasne co dokładnie się stało. Moc słów jest wielka pewien były poseł napisał oburzony list od Ambasadora Izraela, w którym zakłada z góry, że te słowa padły. Potem w komentarzach dopisał, że Polska nie powinna pozwalać na izraelskie inwestycje... Piłka tenisowa bardzo szybko zabrnęłą w nietypowe regiony, dotknęła konfliktu na bliskim wschodzie, prześladowań Polaków przez Żydów, śmierci Jezusa, a nawet kwestii uboju religijnego. Trzeba przyznać, że Radwańskie mają mocne serwy.


Gra nie tylko na trawie

Ciekawe są zachowania samych sportowców. Skrócona do minimum konferencja prasowa, którą jednak uzupełniono wywiadem dla w niepodległej.pl

Ktoś wymyślił prawdopodobnie nieistniejące hasło, w każdym razie nikt tego nie potwierdza, że takie słowa padły.

Sportowcy, ani organizacje nie są zainteresowane by sprawę wyjaśnić, a brzydki zapach dalej unosi się w powietrzu. Piłka toczy się dalej, a my znów wędzimy się w gryzącym dymku nieprzyjaznych komentarzy, które wylewają się z internetowych dyskusji.

Żadne oskarżenie Żydów w tym kraju nie znika. Będzie kolejnym pretekstem by atakować Żydów i dowodem na okrucieństwa Państwa Izrael.

Ktoś z żydowskich internautów doszukał się w rodzinnych związków sportowców z prawicą. Czy zachowanie na konferencji prasowej, a potem wywiad dla niezależna.pl - był jakoś z tym związany? Nie chcę się nad tym zastanawiać, ale Piotr (Robert) Radwański podkreślał, że wychowuje córki w duchu prawicowości. Taka gra na korcie z własną rodziną, miejsce i czas, może oraz zbyt głośne zachowanie izraelskich kibiców stworzyło mieszankę, która w końcu znalazła swoje ujście. wystarczył komentarz, mina skrócenie konferencji prasowej i ruszyła lawina... Nie oceniam naszych tenisistów. Nie powinno się mieszać polityki historycznej i sportu. Polsko - Żydowskie relacje są niezwykle trudne i łatwo wzbudzają silne emocje. Trudno się więc dziwić jednostce poddanej tak silnym działaniom, że dając w sumie dość subtelnie ujście napięciu - zburzyła domek z kart zbudowany z pozornej obojętności miedzy naszymi społecznościami.

"Wy też nie jesteście święci"

Czytam, że Żydzi nigdy nie dostrzegają swoich win i ciągle obwiniają innych. Oczywiście, że nie jesteśmy święci. Jak jednak normalnie mówić o tym co u nas problematyczne i trudne, jeśli każda nasza krytyka narychmiast zostanie użyta jako ostateczny dowód na to, że jesteśmy źli, niegodni, okropni?

W jaki sposób można normalnie funkcjonować w rzeczywistości, w której sprawy obiektywnie nie warte uwagi rozbudzają skrajne emocje? Jak w takim klimacie rozmawiać o rzeczach ważnych i poważnych?

Dla ludzi z zewnątrz, którzy na codzień nie spotykają się z problematyką żydowską, jest to zaskakujące z jaką siłą cisza, jeden gest, jedno słowo powiedziane w złości urasta do rangi problemu narodowego.

Pierwszy artykuł o meczu Agnieszki Radwańskiej w Izraelu, który ukazał się wczoraj na niepodległa.pl został już udostępniony 4 tysiące razy. Tekst ma tytuł, który najprawdopodobniej wprowadza czytelnika w błąd. Jednak gazeta nie sprostowała go i dalej pogłębia przepaść pomiędzy zdrowym rozsądkiem, a polskim patriotyzmem, o relacjach Polsko - Żydowskich nie wspomnę.

Rozmawiałam dziś przez chwilkę z przemiłą panią z Polskiego Związku Tenisowego. Sama jest ciekawa co wydarzyło się w Izraelu. Wolałaby byśmy nie prowadzili w tej sprawie działań. Chcieliby jedno - wygrać następny mecz i zapomnieć o tym co było w Izraelu. To była bardzo przyjemna i ciepła rozmowa. To nie są źli, zaślepini ludzie, którzy dzielą świat na "my" i "oni".

Michał Sobelman attache prasowy Ambasady Izraela w Polsce powiedział mi, że jutro będzie dzwonił do Izraelskiego Związku Tenisowego. Sprawdzą informacje. "Podamy do wiadomości kiedy tylko czegoś więcej się dowiemy" - podkreślił. Na moje pytanie o stosunek do sprawy odpowiada "traktujemy to poważnie".

Myślę, że nie możemy tej sprawy zostawić. Za dużo osób zaczęło o tym mówić, na szczęście tylko w Polsce. Media izraelskie piszą o Agnieszce Radwańskiej z ogromnym szacunkiem, w opisach meczu, nie ma nic co wskazywałoby jakikolwiek cień rozgrewek innych niż sportowe. "To był świetny mecz, ktory trzymał w napięciu - wspaniałe widowisko" czytamy na portalu sportowym.

Jeśli takie lub inne obraźliwe słowa padły na pewno tenisiści powinni być przeproszeni. Jednak nic nie usprawiedliwia zjawisk o których wcześniej pisaliśmy na naszej stronie. Jedno naruszenie nie powinno usprawiedliwiać kolejnych. Jedno zło nie powinno być pretekstem, ani usprawiedliwieniem do siania nienawiści.

Sent from my iPad



Polityka spod ciemnej gwiazdy


W ostatnim czasie ukazało się w prasie kilka artykułów, które dotycząrozliczeń z resortowa przeszłością rodziców i dziadków osób publicznych. Pewnie wszyscy zwrócili uwagę na niezwykle kontrowersyjną okładkę Tygodnika Polityka, który zrównywał i nazistowsko kojarzące się symbole i Gwiazdę Dawida. Autorka podkreślała, że zdecydowanie częściej są atakowani potomkowie Żydów, niż potomkowie nieżydowskich komuntstów - co miało uzasadniać kontrowersyjną okładkę.


Z drugiej strony, redaktor Targalski, tłumacząc to zjawisko wyjaśnia, że z antysemityzmem działania te nie mają nic wspólnego.

"I wreszcie ostatnia kwestia. Czy elity III RP wywodzące się z obozu sowieckiego zawdzięczają swoją pozycję pracy dla Polski i wolności czy korzystają ze statusu uzyskanego przez tatusiów z woli Stalina.

Żeby wrócić do Niklasa Franka. Został dziennikarzem „Sterna" nie dlatego, że byli członkowie gestapo czy SD go do tego wytypowali, ale dzięki własnej pracy i zdolnościom.

Nie chodzi tylko o to, że kominternowcy zajęli miejsce pozostawione przez elity II RP – zresztą o różnej przynależności etnicznej, wyrżnięte przez Hitlera i Stalina – uniemożliwiając w ten sposób naturalny awans wynikający z pracy dla kraju, a nie ze służby dla Sowietów. Dodatkowo w wyniku transformacji komunistycznej kolejne pokolenie odziedziczyło miejsca po sowieckich rodzicach, blokując rozwój społeczeństwa i uniemożliwiając realną obronę jego interesów.

To tak jakby elity II Rzeczypospolitej wywodziły się z rodzin agentów Ochrany i głosiły ideę podległości Polski Rosji oraz pochwalały kontrolę gospodarki i polityki przez byłych oficerów rosyjskiej i pruskiej policji.

Dlatego będziemy konsekwentnie i bez wahań ukazywali źródła waszej obecnej nienawiści do Polski i wolności. Nie ukryjecie waszych pępowin łączących was z KPP, NKWD, UB i SB, możecie je tylko zerwać.

Jakiś czas temu pisałem, że zerwanie z systemem kłamstwa otworzyłoby wam drogę do wolnych Polaków i wówczas moglibyście zachować uzyskaną pozycję, ale już służąc Polsce i wolności. W odpowiedzi widzę tylko obronę za wszelką cenę starego systemu i agresję przeciwko polskiej tradycji wolnościowej. Myślicie, że ją pokonacie?

Mylicie się. Będziecie coraz bardziej izolowani, spychani na margines i ostatecznie naród i społeczeństwo was odrzucą. Stracicie wszystko."

http://niezalezna.pl/38004-czego-powinniscie-sie-wstydzic

Doświadczyła izolowania, spychania na margines i odrzucenie - traktuję takie ostrzeżenia poważnie.

Metody ubeckie wobec dzieci ubeków?

Artykuł Targalskiego można sprowdzić kilku zdań. Człowiek, albo służy komunie i ideom wrogi polskiemu narodowi, albo zgadza się z naszą definicją Polskości, albo zniszczymy ich używając wszelkich metod włączając teczki ich rodziców.
Będziemy Wam tak długo wypominać przodków, aż nie zmienicie poglądów, nie pokajacie się, nie złożycie samokrytyki, będziemy Was niszczyli.

Zapewne więc zdaniem red. Targalskiego, jeśli miałeś rodziców w UB, całe życie będziesz zmuszony udawadniać swoiście rozumianą prawicową poprawność polityczną.
Skoro świat rozłamuje się na dwie rzeczywistości - tą dobrą i to złą, niema znaczenia, że ktoś może być ekspertem, profesjonalistą, liczy się mniej lub bardziej mierna lojalność.
Pragnę przypomnieć do czego w czasie komunizmu doprowadził taki sposób myślenia.

Może można być doskonałym lekarzem, architektem, biznesmenem, a nawet dziennikarzem rozumiejąc służenie Polsce, a nie sowietom, nieco inaczej niż redaktor Targalski i jego redakcyjni koledzy.

Trudno się dziwić z tytułem artykułu Konstantego Geberta "Tak jak ja nie jestem z Waszej Polski, tak Wy nie jesteście z mojej".


"Nie wolno nigdy dopuścić, żeby od tego, co się uważa za słuszne, nie było odwrotu. I że najszlachetniejsze nawet wartości narzucane siłą i kłamstwem nieuchronnie zamieniają się w swoje własne przeciwieństwo. Spędziłem kilkanaście lat życia na próbach obalenia systemu, który oni pomogli zbudować. Tego wyboru dokonałem dzięki wartościom, które rodzice mi wpoili - i dzięki wartościom, które przyjąłem, patrząc na skutki dokonanych przez nich wyborów."

.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,13337983,Dawid_Warszawski_odpowiada_oszczercom__jak_ja_nie.html#ixzz2Jq2QAv7g


Jednak Targalski nie reprezentuje głosów całej prawicy. Zastanawiam się nad elementami wspólnymi, wartościami, które mogą połączyć te Polski. W ramach tych właśnie poszukiwań poprosiłam o komentarz Dawida Wildsteina. Byłam ciekawa jak on mierzy się z przeszłością.

MG - Jak oceniasz tekst Targalskiego?
DW- Uważam, że nie jest on w żaden sposób antysemicki.

MG - Jak odbierasz tekst w Polityce?
DW - Zrównuje dziedzictwo stalinizmu i nazizmu z dziedzictwem krwi żydowskiej. Z głupoty i pomylenia, z nieswiadomości historycznej i z tak daleko posuniętego relatywizowania historii, ze nic nie jest już złe i wszystko jest takie samo.

MG- Co myślisz o przeszłosci swojej rodziny? Jaki to ma wpływ na Twoje myślenie? Czy zgadzasz się z tezami, ze sposób wychowania wpływa na mentalność?

DW - myslę, co myślę - nie jest to istotne. istotne jest to, że ludzie maja prawo wiedzieć jaka była historia rodziny mojego Ojca, a jeśli kiedyś ja też będę znany- mojej. wychowanie na pewno wpływa na mentalność, to oczywistość. Aczkolwiek nie musi determinować.

MG - Czy rzeczywiście Twoim zdaniem potomkowi komunistów pochodzenia żydowskiego mają dziś ułatwioną drogę do kariery?

DW - zależy, czy ich rodzice byli członkami nomenklatury w momencie transformacji. Jeśli tak (bądź mieli znajomości) to tak, mają ułatwioną.

MG - Czy jeśli nawet jest związek po między tym, że ktos miał rodziców komunistow ze względu na powiązania, a sukcesem, czy może chodzi oto, że pochodził/a z rodziny, która miała więcej zasobów, nastawienie na sukces(który też pomógł awansowac w stukurach partyjnych), a może nawet konieczność życiowa (lęk przed rozliczeniem)?

DW - Chodzi głównie o zasoby środowiskowe i kontakty towarzyskie, jeden z najważniejszych bagaży społecznych jaki jest.

MG - Dlaczego mamy obowiązek dązyć do prawdy?

DW - Czemu? Z przyczyn etycznych, dlatego, że społeczeństwo umiera bez prawdy i się rozpada, i w końcu cynicznie- jak znamy prawdę o ludziach, to różne grupy interesu nie są w stanie zbierać haków na nich i ich szantażować. To jest jeden z głównych przyczyn np. tego, że we Francji zna się i prześwietla dokładnie rodziny polityków. Tak jest też w USA czy Niemczech i Wielkiej Brytanii też.

Poprosiłam Dawida o linki do Jego subiektywnego przeglądu prasy. Oto trzy artykuły, które z różnych stron podchodzą do kwestii rozliczeń z przeszłością.

http://www.panstwo.net/2385-polska-elita-biznesu
http://niezalezna.pl/37808-newsweek-gra-antysemityzmem
http://niezalezna.pl/38111-ubecki-rys-w-propagandzie-iii-rp

----
Ciekawa jest przygoda Pana Bartosza Węglarczyka z TVN, ktorego postać pojawia się w kontekście rozliczeń z przeszłością, że jego gość przypadkiem i mimochodem użył słowa "pożydzi". Mimo listu od TVN nie wierze, że to był czysty przypadek.

http://fzp.net.pl/opinie/o-zydzeniu-i-dykieleniu


Zastanawia mnie też czy można kogoś szantażować przezłością rodziny, a jeśli tak, to o jakim społeczeństwie mówimy? O ile mogę zgodzić się, że warto jest zapytać polityków i osoby publiczne o przeszłość ich samych,nawet tą dość głęboką - wczesnej młodości, to przełość ich rodzin trzeba chyba zostawić w spokoju. Nie chodzi mi by bronić Żydów, tylko oto by nie popaść "w rewolucyjny zapał". Jestem wstanie pozwolić by do tego celu posłużono się Gwiazdą Dawida, ale żaden cel nie uświęca stawiania w tym samym szeregu żydowskie symbole narodowe i te nazistowskie. Okładka Tygodnika Polityka naruszyła granice mojej wrażliwosci. Również zestawiając Gwiazdę Dawida i symboli komunistyczne.

Należy też podkreślić, komunizm to był krótki epizod w historii żydowskich rodzin. Był często skorelowany z tragicznym losem i wykluczeniem, zmaganiem się o lepszy byt wielu ludzi i wielu społecznoci, nie tylko Żydów. Z Judaizmem, a nawet świecką żydowskością komunizm nie miał nic wspólnego, większość z tych ludzi odrzucała koncepcję narodu jako taką i walczyła ze wszelką religijnością.
----
Nie popieram też działań lustratorów - ma ona sens w szczególnych wypadkach. Ludzie powinni odpowiadać za zło, które spowodowali, ale nie za czasy w jakich przyszło im żyć. Jest bardzo ciekawa historia z rabiniczną analizą zdania z Księgi Rodzaju rozdział 6-ty werset 9ty. Raszi komentuje tam, że zdanie Noe był człowiekiem sprawiedliwym w swoim pokoleniu było różnie interpretowane. Jedni uważali, że jeśli nawet w tym, złym pokoleniu był sprawiedliwy, to w innym byłby jeszcze bardziej sprawiedliwy, a inni, że w pokoleniu Awrachama nie byłby w żaden sposób wyjątkowy. Raban - przywołuje dalesze zdania, o tym, że nikt inny z tego pokolenia nie był wart tego by być ocalonym. Podkreśla to by pokazać, jak bardzo wyjątkowy był Noe. Dlaczego ten spór jest tak ważny. Noe wydaje się jednak postacią kontrowersyjną. Nie próbuje ocalić innych, nie targuje się z Bogiem jak Awracham. Po wyjściu z Arki zasadza winnicę i się upija. Czy tak postępuje bohater dawany za wzór dla całej ludzkości? Są okoliczności w czasie, których nawet sprawiedliwi tracą wewnętrzny azymut. Jak to jest, że część Żydów, w tym mój ojciec Mendel Edmund, Egon Gonczarski ocalała tylko dzięki swoim przedwojennym socjalistycznym fascynacjom. Tata miał niezwykłą wrażliwość społeczną, troskę o ludzi, a nawet zwierzęta. Socjalizm nie był przecież ideą jedynie zbrodniczą. Może zdecyduję się opublikować opowieść o losach mojej rodziny - to zupełnie niezwykłe zwykłe losy. To my, swoimi wyborami piszemy Biblię i to od nas zależy czy B-g będzie mściwy czy miłosierny, bo to B-g daje nam Torę i ona już nie jest w niebie...



Socjalizm, a nawet internacjonalizm i polskość mają conajmniej jedną wspólną płaszczyznę - jest nią humanizm. Polacy są przecież ludźmi, Ci żydowscy Polacy również. Jesteśmy najpierw ludźmi, a potem Polakami i Żydami. Zachowanie tych proporcji to sprawa moralności. My ludzie mamy losy, których sami sobie nie wybieramy, często decydują lub współdecydują za nas okoliczności. Wybaczenie innym i sobie tego czego nie zrobiliśmy w sposób świadomy, lub czego żałujemy, to prosty przepis na pokój duszy i świata.

Tradycja namawia nas byśmy sądzili ludzi łaskawie, brali pod uwagę okoliczności. Słowa mogą zabijać jak kamienie - mówi Talmud. Trudno bronić się przed instynuacjami, udawadniać, że jest patriotą. Nawet jeśli intencje byłyby czyste to konsekwencje tych działan mogą uderzyć w ludzi w sposób nieodwracalny. Z powodu działań rodziców podważa się działania dzieci, nawet w takich sytuacjach, kiedy owe dzieci sprzeciwiły się swoim rodzicom. Ta działalność rozliczeniowa jeśli idzie za daleko - jest nieopowiedzialna, bo ludzie, którzy "weryfikują" przeszłość rodzinną - nie podnoszą żadnej konsekwencji za potencjalne szkody, ktore mogą wyrządzić. Kto daje drugiej osobie prawo i kwalifikacje moralne grupy by oceniać czyj życiorys jest właściwy, a czyj nie? Dlaczego jedna wizja Polski, patriotyzmu, moralności jest jedynie słuszna, a inna jednoznacznie zła?

Myślę jednak, że problem nie jest jedynie historyczny, moralny czy prawny - problem jest też, a może przedewszystkim psychologiczny.

To czego naprawdę najbardziej brakuje to umiejętności słuchania. Nie we wszystkim zgadzam się z Dawidem Wildsteinem. Najbardziej niepokoi mnie postawa Targalskiego. Otwiera ona drogę do wypominania i szantażu moralnego - łączy uprzywiliowanie członków elit z ich obcością kulturową. Jednak warto słuchać i czytać dokładnie różne głosy społeczności żydowskiej i dostrzegać różne odcienie poglądów po każdej stronie politycznego spektrum. Po wyjaśnieniach Dawida Wildsteina lepiej zrozumiałam, że pewne elementy lustrowania przeszłosci pomagają nam zrozumieć samych siebie i są zaspokojeniem naturalnych i w sumie zdrowych potrzeb społecznych. Szkoda, że zamiast rozmawiać tworzymy kolejne warstwy monologów... Może nie trzeba się bać przeszłości, ma ona nam wiele do zaoferowania. Jeśli na chwilkę z za wielkich symboli zaczniemy dostrzegać ludzi i ich losy na nowo i odkryjemy słowa Miszny, że o tym, że my ludzie idziemy od śmierdzącej kropli do prochu ziemi.

Wciąż jeszcze z Warszawy dla Jewish.org.pl

Miriam Gonczarska

Sent from my iPad

Friday, January 25, 2013

Z okazji Urodziny Drzew - życzenia dobrych ludzi ;)

Jutro wieczorem tuż po hawdali, uroczystości kończącej Szabat - zasiądziemy do stołów z okazji święta Tu BiSzwat. Święto to, co ciekawe przypada na dwa miesiące przed świętem Pesach i na miesiąc przed Purimem. To taki sygnał by powoli budzić się do wiosennego cyklu.

Nowy rok drzew, jest świętem pozornie związanym z konsumpcją. Mamy spożywać rośliny, mamy pamiętać o tym jak trafiają na nasz stół. Pierwsze owoce drzew musiały być przynoszone do Świątyni Jerozolimskiej przed ich spożyciem. Jeśli postrzegamy świat jako talerz, a B-ga jako tego, ktory przed nami ów talerz stawia - to czy jest owa postawa jest wzmocnieniem czy opozycją wobec postawy konsumpcyjnej?

Z jednej strony jest napisane, że B-g daje człowiekowi świat - czyni go w jakiś sposób właścicielem rzeczywistości. Chrześcijanie mówią, ze mamy czynić sobie ziemie poddaną. My raczej mówimy o zagospodarowaniu, zasiedlaniu ziemi, a może raczej Ziemi... Tak czy siak - widzimy się jako element osobny wbocec świata materialnego i świata duchowego. Spotkanie obu tych rzeczywistości. Nasza konsumpcja jest w jakiś sposób uświęceniem materii, jest drogą do wywyższenia tego co nie-boskie. Tak właśnie postrzegają ofiary ze zwierząt mistycy żydowscy, którzy twierdzą, ze jest to droga do duchowego rozwoju dla istot, które nie są wstanie wypełniać przykazań w inny sposób. Nasza konsumpcja w naszej własnej opinii jest uświęcona, bo podnosi materię i zbliża ją ku światu duchowemu. Pomijając antropocentryzm tej wizji świata, okazuje się, że od kilkudziesięciu lat - judaizm przedewszystkim powrócił do obowiązku dawania zawartej w naszej tradycji.

Oddwano B-gu pierwsze owoce, później poświęcano swój czas, by pamiętać o tym ryruale. W początkach ruchow syjonistycznych - w tym czasie zbieraono datki na Ziemię Izraela, kiedy tam powróciliśmy zaczęliśmy w TuBiSzat sadzić drzewa, w końcu na całym świecie pamiętamy tego dnia o ekologii. Przypominamy sobie midrasz o dwóch jeziorach Galilejskim, pełnym życia, który wpuszcza i wypuszcza wodę i ten o morzu martwym, które je zastrzymuje, które jest słone i życia pozbawione.

Religia uczy dawać, przypomina, nam, że fakt, że B-g pozwolił nam zamieszkać w swoim ogrodzie, zobowiązuje nas do troski, a nasze większe możliwości są źródłem większego obowiązku. Nie siadajmy więc do sederu jako panowie świata, lecz jako jego słudzy, nie jako konsumenci, ale jako Ci, którzy otaczają go troską. Jedzenie podczas kolacji, ma nam przypominieć, że bez drzew i lasów - nasze istnienie nie byłoby możliwe, a więc właśnie tym drzewom i lasom należy się nasza troska. Życzę naszym wspólokatorom drzewom z okazji ich święta, w naszej tracycji, mądrych i dobrych ludzi, a nie takich jak na obrazku, który dołączam do teksu... Wycinając bowiem drzewa - sami sobie skracamy byt na tej planecie. Ciekawe, że już w Torze ponad 3000 lat temu, jest napisane by nie wycinać drzew, nawet w czasie wojny z bałwochwalcami... Nawet jeśli drzewa te były przedmiotem kultu - bo są one osobnymi bytami, mają własną wolę życia i to ona jest tu decydująca, a nie to co uczynili im ludzie.

Przyrodę, która milczy łatwo użyć do własnej ideologii. Milczące zwierzęta w ciszy idą na śmierć - taką czy inną - religia nie jest dla nich, ani wrogiem, ani przyjacielem. Ludzkie okrucieństwo, głupota, chciwość, materializm - są wrogami wszystkich istot na tej planecie. Te cechy łączą ludzkość ponad podziałami. Im głośniej krzyczymy, że to oni są winni, a nie my, tym wyraźniejsze okazuje się nasz własny egocentryzm i zaślepienie. Winni jesteśmy, tak długo jak nie potrafimy odróżnić tego co dobre dla nas od tego co rzeczywiście jest obiektywnie dobre. Kiedy nasz własny polityczny, ekonomiczny - potrzeba własnej ekspansji i zaistnienia lub inny rachunek czy interes przysłania nam troskę o wszystkich innych ludzi, zwierzęta, drzewa, rośliny...

Monday, January 7, 2013

Kiedy jesteśmy wściekli i smutni - list otwarty do Miriam G.

Kiedy jesteśmy wściekli i smutni - list otwarty do Miriam G.

Każdy ma w życiu chwile stresu lub rozczarowania. Pod wpływem napięć łatwo się zamykamy na innych - czasem nawet tego nie wiedząc stajemy się biernie lub aktywnie agrysywni. Kiedy tracimy kogoś lub ważną relację, zaufanie do życia i do świata słabnie. Czujemy się osamotnieni i zdani na siebie. Myśli krążą wokół trudnych kwestii. Chcemy uwolnić się z tego zaczarowanego kręgu, ale on wciąga nas coraz bardziej. Kiedy jesteśmy wściekli na kogoś lub na własny los, mała iskra wywołuje pożar. Łatwo jest popaść w skrajnośc, straćić proporcje i zrobić nieodwracalny błąd.

Często w natłoku obowiązków i zadań, napięć i konfliktów zdaje nam się, że nie mamy żadnej możliwości manewru, że brakuje czasu na cokolwiek. Dopóki działamy, mamy upojne poczucie, że zmieniamy świat - już nie ogladamy go z za szyby, lecz tworzymy go. Szyba - jak to szyba - ma dwie strony. To, co wydaje się działaniem może być jego iluzją. W poszukiwaniu alternatywy wobec danego stanu rzeczy zapominamy, że w każdej chwili możemy stracić coś naprawdę ważnego.

Jerzy Owsiak zrobił rzecz niezwykle ważną, która wielu niestety umknęła - przyznał się do błedu. Zrobił to otwarcie, co wymaga ogromnej odwagi cywilnej. Dla osoby publicznej i w dodatku tak często krytykowanej, to rzecz szczególnie trudna Refleksja może pomóc nam zobaczyć szerszą przestrzeń. Dostrzec nowe argumenty, poznać nowe elementy, które umknęły naszej uwadze. Nauczyć się czegoś nowego.

Mamy czas kilka sekund przed następną czynnością, zanim przyciśniemy przycisk "wysłane", przycisk pistoletu, otworzymy drzwi, ciśniemy w kogoś pustynnym kamieniem - to mgnienie oka, ten jeden refleks duszy lub umysłu może zmienić czyjs los. Czasem tak trudno jest dostrzec, że tych kilka sekund mamy prawie zawsze. Ile czasu zajmuje wypowiedzenie błogosławieństwa nad chlebem? To tylko dziesięć słów. Czas mówienia błogosławieństwa niekiedy sam staje się błogosławieństwem... Przed wieloma ważnymi czynnościami można wypowiadać takie krótkie modlitwy, ale w modlitwie liczy sie kawana, intencja. To właśnie ten moment, który daje zdolność by się zatrzymać, by zastanowić się, czy aby nie popełniamy błedu... Judaizm wpiera slow lifestyle - czyli życie, którego rdzeniem jest zdolność do refleksji.

Kiedyś pisałam o Awrahamie, który gdy już związał swojego syna i ułożył na ołtarzu, i kiedy już podniósł rękę, usłyszał głos anioła - nie podciąl synowi gardła... Swoją drogą, czy wypowiedział błogosławieństwo, a jeśli tak, to jakie? Żaden rabin chyba nie zadał tego pytania. A przecież skoro usłyszał głos anioła w tej najtrudniejszej chwili, w najcięższym teście życia, to znaczy, że mial właściwą kawane - odpowiednie skupienie, że nie zatracił się w ferworze wewnętrznych sporów i oparł się zaślepiającemu zmysły radykalizmowi.

Zastanawiam się nad następującym obrazem. Oto Awraham i Icchak schodzą razem z góry Morja, a za nimi drepce baranek. Czy nasz praojciec mógł zachować i syna, i barana przy życiu? Jaki byłby świat, gdyby tak brzmiała ta opowieśc? Awraham schodzi z góry. Siedzą przy ognisku, a baranek zajada się pędami ziół... A gdyby baran nie jadł ziół? Baranki muszą jeść, by mieć siłę uciekać przed lwami, które juz krążą w okół obozu Awrahama... Taki jest świat, w jakim się znaleźliśmy, świat materialny, w którym łańcuch pokarmowy trwa, jakby cały byt biologiczny był potworem pożerającym własny ogon. Włączenie w to refleksji nie zmieni tego porządku. Awraham wcześniej czy później musiałby na tej kamienistej ziemi zjeść coś więcej niż mleko i ser, choćby po to by mieć siłę, by ochronić syna przed atakami dzikich zwierząt... Zjedzenie baranka to jedna rzecz, ale zjedzenie baranka, którego życie ofiarowało się sile wyższej jest podniesieniem horroru zwykłej, codziennej konsumpcji do wyższego stanu świadomosci.

Celebrowanie życia otwiera nas na wymiar duchowy. Niejedzenie krwi podnosi byt zwierzęcia ponad materialną rzeczywistość, uwalnia go od swych oprawców - ludzi - daje wolność, by jego esencja mogła kierować się ku wyższym światom. Uwaga i troska o szczegóły włącza refleksję na stałe do każdej dziedziny życia, nawet tej najtrudniejszej i najmniej z naszej perspektywy sprawiedliwej. Rytuał nie jest pusty, rytuał daje nam formę, w którą można wlać władzę człowieka nad kilkoma sekundami, które mają moc odmieniania losu. Awraham zatrzymując ręke i nie zanosząc w ofierze syna zrobił naszym zdaniem słusznie, ale ludy wciąż składające ofiary z ludzi napewno potepiały go. Może nawet byli tacy, którzy stali u podnóża góry z kamieniami w dłoniach?


Awraham był prowokatorem, kontestował prastarą tradycję. Rabini pytają go dlaczego nie targował się z Bogiem o Icchaka... Ja pytam, dlaczego nie uwolnił baranka. Trudno być politykiem wszechczasów. Tak wiele zmieniło się na tym świecie - tak niewiele się zmieniło. Wciąż na tej pustyni jest tyle kamieni, którymi można do woli rzucać - pytanie pozostaje jednak,o jak wykorzystamy swoich parę sekund, zanim rzucimy kamień? Awraham i Icchak zeszli z góry - "we alchu jahdaw" jest napisane w Torze. Szli razem, byli jednością - interpretują rabini. Pojedyńczość w judaizmie to pełnia, pokój i transcendecja. Bałwochwalcy rozstąpili się w ciszy... Przecież przynosząc swoje dzieci w ofierze oni także poszukiwali obecności swojego B-ga – tyle, że dążyli do realizacji swoich postulatów w tym świecie - be olam hamaasim - w świecie czynów. Czy czujecie wobec nich wyższosć? Właściwie dlaczego? Talmud mówi, że słowo też może zabić - więc mało kto z nas nigdy nikogo nie zabił... Kto z nas dziś myśli nad każdym słowem zanim coś powie lub napisze? Kto wie, który z celów jest godny, a który nie, by uświęcić środki?

Może zaduma nad tym co robimy jest zaraźliwa, skoro nawet B-g zmienił swoje polecenie? Kim my jesteśmy, że nasze wyroki i nasze oceny świata nie muszą być niezmienne? Może kiedyś pojmiemy sens dziwacznych dziś rytuałów?

Kilka dni nie pisałam - może zastanawiacie się dlaczego...Potrzebowalam czasu. Wciąż go potrzebuję, ale postanowiłam podzielić się z Wami garstką przemyśleń. Kilkoma teologicznymi troskami, które wciąż jak syreny wołają mnie by płynąć w głąb, w otchłań, w najgłębszą toń etycznych i duchowych refleksji... Tyle ich jest nienazwanych, że wstyd stępionym językiem szarpać sobie myśli... A jednak zapisałam jedną z nici tych rozważań. Obawiam się, że nie przeczytam tego, co w danym momencie przeczytać powinnam, o ile sama tego nie napiszę. Szczerze można pisać tylko wtedy, gdy jest sie własnym wiernym i stęsknionym czytelnikiem. Jestem kiepskim aktorem, umiem być tylko sobą i nie lubię przebieranek...

Thursday, January 3, 2013

Wolność umysłu - Teresa Torańska B"P

Wczoraj dowiedzieliśmy się o śmierci Teresy Torańskiej. Była to dla mnie wiadomość szokująca, nie wiedziałam nic o jej chorobie. Spotkałyśmy się raz podczas promocji książki Kostka Geberta, od Alef do Taf, to Ona prowadziła spotkanie.

Teresa Torańska pracowała w redakcji Argumentów, którą współtworzył mój ojciec. Po zamknięciu Po Prostu i latach zakazów druku grupa dziennikarzy, próbowała w tej redakcji odtworzyć klimat Po prostu. Dołączyła do nich grupa młodych dziennikarzy, była w niej również Teresa. Było coś niezwykłego w pokoleniu tych ocaleńców, każdy z jakiś koszmarem za sobą starał się stworzyć lepszy świat, w szarej rzeczywistości komunizmu. To był czas w którym słowo Żyd mówiło się szeptem. Teresa powiedziała mi tylko, że ojciec tego nigdy nie ukrywał, w czasach w których wielu zmieniało nazwiska i życiorysy. Doceniała tą odwagę, zresztą ta odwaga była ozdobą jej duszy i umysłu.

Wolność wymaga odwagi. Wymaga mówienia rzeczy niewygodnych, wymaga kontrowania tego co powszechnie intuicyjne, tego co akceptowalne, co wydaje się słuszne z samej zasady.

To, co mam na talerzu, to co mam w głowie, w sercu - nie zawsze da się wyjaśnić w sposób, który współodczuje druga osoba. Wolność to odwaga bycia sobą i wiary w to prawo, nawet wtedy gdy nie jesteśmy rozumiani, kiedy narażamy się na śmieszność, a nawet na agresję.

Słowo antysemityzm znów powraca na łamy gazet. Trochę rzadziej, a szkoda pojawia się termin wolność, tolerancja, szacunek do inności oraz ksenofobia, strach przed innym i obcym.

Żydzi nie muszą mieszkać w Polsce. Wolność umysłu to również wolność miejsca w którym przebywamy. Jeśli wyjedziemy znajdziemy miejsca otwarte, ale Polska pozostanie ze swym problemem. Kraj zamykający się na obcych, innych, onych, na ich punkt widzenia, na ich inność, kontrintuicyjność - to kraj i społeczeństwo, które samo siebie skazuje na okowy.

Zniewolenie to nie tylko wojsko, to również wewnętrzny patrol, to podwójne standardy, dla swoich i obcych i narastający strach, by tym onym, tym obcym się nie stać.

Niewidzialne mury, które okalają umysły są groźniejsze niż te ze stali i kamieni. Kamienie łatwiej przełamać niż zniewolony umysł. Pozornie niewinne konieczności bycia ok, bycia, takim jak wszyscy do okoła, mówienia tego co inni mówią - też budują moralne i mentalne więzienia.

Jestem niezwykle wdzięczna Teresie spotkanie i rozmowę, za tą odwagę mówienia i robienia tego, w co się wierzy i tego co porusza serce. Mam ogromną nadzieję, że to czego uczyła nas wszystkich nie zostanie zaprzepaszczone.

Trudno to napisać Teresa Toraństka błogosławionej pamięci... Jednak pamięć ma ogromną moc - są ludzie, którzy żyją, po tym jak ich czas się skończył, bo ożywilli umysły innych. Teresa jest taką osobą.