Tuesday, February 26, 2013

Żyd, który twierdzi, że walczy


List do Jana Hartmana czyli do Żyda, który twierdzi, że walczy...

Przeczytałam artykuł w Polska The Times za zdziwieniem i mam kilka uwag. Zacznijmy od tego, że sam fakt bycia Żydem nie powoduje, że mamy pojęcie o tematyce żydowskiej i Polsko - żydowskiej. Wrzucanie wszystkich mieszkańców Izraela czy Żydów ze świata do jednego worka i walczenia z nimi - to zadziwiajcy ruch, jak na naukowca, filozofa. Rozumiem, że piszesz o rozdarciu, o osamotnieniu. Zamiast jednak posać o walce wewnętrznej - własne emocje przypisujesz innym.

Uwierz mi każdy Polski Żyd ma niesamowitą historię, każda rodzina to temat na książkę. Nie będę dyskutowała z Twoimi doświadczeniami, bo to są Twoje losy. Chciałabym jednak przypomnieć, że Twoje trudności z tożsamością są udziałem wszystkich Żydów. Ludzie studjują latami każdą z nauk. - setki książek tych żywych i tych spisanych. Bycie Żydem to nie tylko emocje, to też ogromna wiedza, która pozwala odnajdować w tej dyskusji własny głos. Najlepsze żydowskie pochodzenie nie zastępuje solidnej edukacji. To dlatego małe dzieci najwybitniejszych rabinackich rodzin i tych najprostrzych chodziły do chederów w wieku 4 lat... Nie jesteś sam Janku wszyscy wszystko utraciliśmy - najbardziej krucha okazała się pamięć. 

Nasza wiedza nie obejmuje przepisu na to jak być Żydem, a nasza społeczność w Polsce jest rozpięta pomiędzy tymi konfliktami  międzynarodowymi i targana tymi wewnętrzynymi. Nie jestes też jedyną osobą, która próbuje podejmować wysiłki by te światy godzić. Są ludzie i instytucje, które zajmują się tym od ponad 20 lat. 

Te postawy nie wynikają z ludzkiego zaślepienia, głupoty i niewiedzy, przynajmniej nie tylko i nie zawsze. One często wyrastają z trudnej historii rodzinnej. Historii, której często w neofickim zapale zapominamy wysłuchać. Umiejętność słuchania jest conajmniej tak ważna jak umiejętnośc ferowania wyroków i robienia z siebie bohatera kosztem innych. Warto mieć pokorę w sercu, a tytuły powinny być zobowiązaniem do ciągłego poszukiwania, zadawania trudnych pytań, również sobie, a nie ostatnim etapem procesu edukacji po którym sam fakt posiadania tytułu zwalnia z obowiązku krytycznego myślenia i intelektualnych poszukiwań. 

Dlatego pragnę przypomnieć, że są na świecie Panie Profesorze wybitni znawcy Żydowsko - polskiej historii. Mają wiedzę o rzeczach o, których wie tylko kilku obecnie mieszkających w Polsce Żydów i to też nie do końca... Są studia holokaustu i badania prowadzone nad każdym fragmentem historii Polskich Żydów w Yeshiva University, Hebrajskim, Bar Ilanie, Yale i wielu innych wybitnych uczelniach, o Jad Waszem czy Yivo - wspominać nie będę. Tam też są Żydzi i ich zdanie można poznać studjując grube tomy. Dlaczego nie porozmawiasz z nimi? A może to im tłumaczysz, że wszyscy się mylą i dokładnie z którymi z licznych postaw i teorii walczysz? Dlaczego nie cytujesz badań naszje polskiej żydówki Dr. Natalii Aleksiun, która pracuje w Nowym Jorku? Warto o tym pamiętać zanim zaczniemy ferworować wyroki, kto się myli, a kto ma rację - szczególnie poza kręgirm kulturowym, w której się obracasz i ktore dobrze znasz. Żydowski świat to nie jest banda nieokrzesanych, zaślepionych głupców, których Ty profesor z Polski oświecisz i będziesz nawracał, bo lepiej znasz od nich samych historię ich rodzin i możesz zakwestionować dorobek wielu pokoleń poszukujących i odkrywających złożoną prawdę o tym jaka jest materia Polsko - Żydowskich relacji...

Wednesday, February 13, 2013

O małej zielonej piłce...

Z rozsnącym smutkiem i pewnym niepokojem obserwowałam narastającą agresję wśród polskich kibiców sportowych. Przyswyczajona jestem do agresji w przypadku piłki nożnej. Jednak to, że kibice tenisa, z takim brakiem krytycyzmu, na podstawie jednego doniesienia medialnego, bez materiału filmowego, uwierzą w plotki zaskoczyło mnie zupełnie.

Dlaczego tak dużo ludzi w Polsce z taką ogromną łatwością wierzy w absurdalne oskarżenia dotyczące Żydów? Dlaczego brakuje krytycznego myślenia gdy krytykuje się Izrael czy Żydów?

To niezwykłe, że sprawy w sumie rangi niewielkiej wywołują aż takie skrajne reakcje.

Trybuny trybun

Polscy kibice swoją wpmiarą zmierzyli zwoich izraelskich odpowiedników. Ktoś słusznie zauważył, że to właśnie w Polsce pojawia się ogromna ilość rasistowskich i dyskryminacyjnych haseł na stadionach. Wiele z nich obraża Żydów i Izrael. Może jeśli samemu obraża się czyjąś narodowość i religię łatwiej jest uwierzyć, że inni obrażają nas w podobny sposób?

Izraelscy kibice wyklaskiwali błędy, puszczali papierowe samoloty, a nawet wrzeszczeli "duble foult", nikt jednak z osób, które oglądały ten mecz niczego co przypominałoby nieszczęsne "katolickie s.." nie usłyszał, o dziwo brakuje też filmików z tego meczu. Nie jest jasne co dokładnie się stało. Moc słów jest wielka pewien były poseł napisał oburzony list od Ambasadora Izraela, w którym zakłada z góry, że te słowa padły. Potem w komentarzach dopisał, że Polska nie powinna pozwalać na izraelskie inwestycje... Piłka tenisowa bardzo szybko zabrnęłą w nietypowe regiony, dotknęła konfliktu na bliskim wschodzie, prześladowań Polaków przez Żydów, śmierci Jezusa, a nawet kwestii uboju religijnego. Trzeba przyznać, że Radwańskie mają mocne serwy.


Gra nie tylko na trawie

Ciekawe są zachowania samych sportowców. Skrócona do minimum konferencja prasowa, którą jednak uzupełniono wywiadem dla w niepodległej.pl

Ktoś wymyślił prawdopodobnie nieistniejące hasło, w każdym razie nikt tego nie potwierdza, że takie słowa padły.

Sportowcy, ani organizacje nie są zainteresowane by sprawę wyjaśnić, a brzydki zapach dalej unosi się w powietrzu. Piłka toczy się dalej, a my znów wędzimy się w gryzącym dymku nieprzyjaznych komentarzy, które wylewają się z internetowych dyskusji.

Żadne oskarżenie Żydów w tym kraju nie znika. Będzie kolejnym pretekstem by atakować Żydów i dowodem na okrucieństwa Państwa Izrael.

Ktoś z żydowskich internautów doszukał się w rodzinnych związków sportowców z prawicą. Czy zachowanie na konferencji prasowej, a potem wywiad dla niezależna.pl - był jakoś z tym związany? Nie chcę się nad tym zastanawiać, ale Piotr (Robert) Radwański podkreślał, że wychowuje córki w duchu prawicowości. Taka gra na korcie z własną rodziną, miejsce i czas, może oraz zbyt głośne zachowanie izraelskich kibiców stworzyło mieszankę, która w końcu znalazła swoje ujście. wystarczył komentarz, mina skrócenie konferencji prasowej i ruszyła lawina... Nie oceniam naszych tenisistów. Nie powinno się mieszać polityki historycznej i sportu. Polsko - Żydowskie relacje są niezwykle trudne i łatwo wzbudzają silne emocje. Trudno się więc dziwić jednostce poddanej tak silnym działaniom, że dając w sumie dość subtelnie ujście napięciu - zburzyła domek z kart zbudowany z pozornej obojętności miedzy naszymi społecznościami.

"Wy też nie jesteście święci"

Czytam, że Żydzi nigdy nie dostrzegają swoich win i ciągle obwiniają innych. Oczywiście, że nie jesteśmy święci. Jak jednak normalnie mówić o tym co u nas problematyczne i trudne, jeśli każda nasza krytyka narychmiast zostanie użyta jako ostateczny dowód na to, że jesteśmy źli, niegodni, okropni?

W jaki sposób można normalnie funkcjonować w rzeczywistości, w której sprawy obiektywnie nie warte uwagi rozbudzają skrajne emocje? Jak w takim klimacie rozmawiać o rzeczach ważnych i poważnych?

Dla ludzi z zewnątrz, którzy na codzień nie spotykają się z problematyką żydowską, jest to zaskakujące z jaką siłą cisza, jeden gest, jedno słowo powiedziane w złości urasta do rangi problemu narodowego.

Pierwszy artykuł o meczu Agnieszki Radwańskiej w Izraelu, który ukazał się wczoraj na niepodległa.pl został już udostępniony 4 tysiące razy. Tekst ma tytuł, który najprawdopodobniej wprowadza czytelnika w błąd. Jednak gazeta nie sprostowała go i dalej pogłębia przepaść pomiędzy zdrowym rozsądkiem, a polskim patriotyzmem, o relacjach Polsko - Żydowskich nie wspomnę.

Rozmawiałam dziś przez chwilkę z przemiłą panią z Polskiego Związku Tenisowego. Sama jest ciekawa co wydarzyło się w Izraelu. Wolałaby byśmy nie prowadzili w tej sprawie działań. Chcieliby jedno - wygrać następny mecz i zapomnieć o tym co było w Izraelu. To była bardzo przyjemna i ciepła rozmowa. To nie są źli, zaślepini ludzie, którzy dzielą świat na "my" i "oni".

Michał Sobelman attache prasowy Ambasady Izraela w Polsce powiedział mi, że jutro będzie dzwonił do Izraelskiego Związku Tenisowego. Sprawdzą informacje. "Podamy do wiadomości kiedy tylko czegoś więcej się dowiemy" - podkreślił. Na moje pytanie o stosunek do sprawy odpowiada "traktujemy to poważnie".

Myślę, że nie możemy tej sprawy zostawić. Za dużo osób zaczęło o tym mówić, na szczęście tylko w Polsce. Media izraelskie piszą o Agnieszce Radwańskiej z ogromnym szacunkiem, w opisach meczu, nie ma nic co wskazywałoby jakikolwiek cień rozgrewek innych niż sportowe. "To był świetny mecz, ktory trzymał w napięciu - wspaniałe widowisko" czytamy na portalu sportowym.

Jeśli takie lub inne obraźliwe słowa padły na pewno tenisiści powinni być przeproszeni. Jednak nic nie usprawiedliwia zjawisk o których wcześniej pisaliśmy na naszej stronie. Jedno naruszenie nie powinno usprawiedliwiać kolejnych. Jedno zło nie powinno być pretekstem, ani usprawiedliwieniem do siania nienawiści.

Sent from my iPad



Polityka spod ciemnej gwiazdy


W ostatnim czasie ukazało się w prasie kilka artykułów, które dotycząrozliczeń z resortowa przeszłością rodziców i dziadków osób publicznych. Pewnie wszyscy zwrócili uwagę na niezwykle kontrowersyjną okładkę Tygodnika Polityka, który zrównywał i nazistowsko kojarzące się symbole i Gwiazdę Dawida. Autorka podkreślała, że zdecydowanie częściej są atakowani potomkowie Żydów, niż potomkowie nieżydowskich komuntstów - co miało uzasadniać kontrowersyjną okładkę.


Z drugiej strony, redaktor Targalski, tłumacząc to zjawisko wyjaśnia, że z antysemityzmem działania te nie mają nic wspólnego.

"I wreszcie ostatnia kwestia. Czy elity III RP wywodzące się z obozu sowieckiego zawdzięczają swoją pozycję pracy dla Polski i wolności czy korzystają ze statusu uzyskanego przez tatusiów z woli Stalina.

Żeby wrócić do Niklasa Franka. Został dziennikarzem „Sterna" nie dlatego, że byli członkowie gestapo czy SD go do tego wytypowali, ale dzięki własnej pracy i zdolnościom.

Nie chodzi tylko o to, że kominternowcy zajęli miejsce pozostawione przez elity II RP – zresztą o różnej przynależności etnicznej, wyrżnięte przez Hitlera i Stalina – uniemożliwiając w ten sposób naturalny awans wynikający z pracy dla kraju, a nie ze służby dla Sowietów. Dodatkowo w wyniku transformacji komunistycznej kolejne pokolenie odziedziczyło miejsca po sowieckich rodzicach, blokując rozwój społeczeństwa i uniemożliwiając realną obronę jego interesów.

To tak jakby elity II Rzeczypospolitej wywodziły się z rodzin agentów Ochrany i głosiły ideę podległości Polski Rosji oraz pochwalały kontrolę gospodarki i polityki przez byłych oficerów rosyjskiej i pruskiej policji.

Dlatego będziemy konsekwentnie i bez wahań ukazywali źródła waszej obecnej nienawiści do Polski i wolności. Nie ukryjecie waszych pępowin łączących was z KPP, NKWD, UB i SB, możecie je tylko zerwać.

Jakiś czas temu pisałem, że zerwanie z systemem kłamstwa otworzyłoby wam drogę do wolnych Polaków i wówczas moglibyście zachować uzyskaną pozycję, ale już służąc Polsce i wolności. W odpowiedzi widzę tylko obronę za wszelką cenę starego systemu i agresję przeciwko polskiej tradycji wolnościowej. Myślicie, że ją pokonacie?

Mylicie się. Będziecie coraz bardziej izolowani, spychani na margines i ostatecznie naród i społeczeństwo was odrzucą. Stracicie wszystko."

http://niezalezna.pl/38004-czego-powinniscie-sie-wstydzic

Doświadczyła izolowania, spychania na margines i odrzucenie - traktuję takie ostrzeżenia poważnie.

Metody ubeckie wobec dzieci ubeków?

Artykuł Targalskiego można sprowdzić kilku zdań. Człowiek, albo służy komunie i ideom wrogi polskiemu narodowi, albo zgadza się z naszą definicją Polskości, albo zniszczymy ich używając wszelkich metod włączając teczki ich rodziców.
Będziemy Wam tak długo wypominać przodków, aż nie zmienicie poglądów, nie pokajacie się, nie złożycie samokrytyki, będziemy Was niszczyli.

Zapewne więc zdaniem red. Targalskiego, jeśli miałeś rodziców w UB, całe życie będziesz zmuszony udawadniać swoiście rozumianą prawicową poprawność polityczną.
Skoro świat rozłamuje się na dwie rzeczywistości - tą dobrą i to złą, niema znaczenia, że ktoś może być ekspertem, profesjonalistą, liczy się mniej lub bardziej mierna lojalność.
Pragnę przypomnieć do czego w czasie komunizmu doprowadził taki sposób myślenia.

Może można być doskonałym lekarzem, architektem, biznesmenem, a nawet dziennikarzem rozumiejąc służenie Polsce, a nie sowietom, nieco inaczej niż redaktor Targalski i jego redakcyjni koledzy.

Trudno się dziwić z tytułem artykułu Konstantego Geberta "Tak jak ja nie jestem z Waszej Polski, tak Wy nie jesteście z mojej".


"Nie wolno nigdy dopuścić, żeby od tego, co się uważa za słuszne, nie było odwrotu. I że najszlachetniejsze nawet wartości narzucane siłą i kłamstwem nieuchronnie zamieniają się w swoje własne przeciwieństwo. Spędziłem kilkanaście lat życia na próbach obalenia systemu, który oni pomogli zbudować. Tego wyboru dokonałem dzięki wartościom, które rodzice mi wpoili - i dzięki wartościom, które przyjąłem, patrząc na skutki dokonanych przez nich wyborów."

.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,13337983,Dawid_Warszawski_odpowiada_oszczercom__jak_ja_nie.html#ixzz2Jq2QAv7g


Jednak Targalski nie reprezentuje głosów całej prawicy. Zastanawiam się nad elementami wspólnymi, wartościami, które mogą połączyć te Polski. W ramach tych właśnie poszukiwań poprosiłam o komentarz Dawida Wildsteina. Byłam ciekawa jak on mierzy się z przeszłością.

MG - Jak oceniasz tekst Targalskiego?
DW- Uważam, że nie jest on w żaden sposób antysemicki.

MG - Jak odbierasz tekst w Polityce?
DW - Zrównuje dziedzictwo stalinizmu i nazizmu z dziedzictwem krwi żydowskiej. Z głupoty i pomylenia, z nieswiadomości historycznej i z tak daleko posuniętego relatywizowania historii, ze nic nie jest już złe i wszystko jest takie samo.

MG- Co myślisz o przeszłosci swojej rodziny? Jaki to ma wpływ na Twoje myślenie? Czy zgadzasz się z tezami, ze sposób wychowania wpływa na mentalność?

DW - myslę, co myślę - nie jest to istotne. istotne jest to, że ludzie maja prawo wiedzieć jaka była historia rodziny mojego Ojca, a jeśli kiedyś ja też będę znany- mojej. wychowanie na pewno wpływa na mentalność, to oczywistość. Aczkolwiek nie musi determinować.

MG - Czy rzeczywiście Twoim zdaniem potomkowi komunistów pochodzenia żydowskiego mają dziś ułatwioną drogę do kariery?

DW - zależy, czy ich rodzice byli członkami nomenklatury w momencie transformacji. Jeśli tak (bądź mieli znajomości) to tak, mają ułatwioną.

MG - Czy jeśli nawet jest związek po między tym, że ktos miał rodziców komunistow ze względu na powiązania, a sukcesem, czy może chodzi oto, że pochodził/a z rodziny, która miała więcej zasobów, nastawienie na sukces(który też pomógł awansowac w stukurach partyjnych), a może nawet konieczność życiowa (lęk przed rozliczeniem)?

DW - Chodzi głównie o zasoby środowiskowe i kontakty towarzyskie, jeden z najważniejszych bagaży społecznych jaki jest.

MG - Dlaczego mamy obowiązek dązyć do prawdy?

DW - Czemu? Z przyczyn etycznych, dlatego, że społeczeństwo umiera bez prawdy i się rozpada, i w końcu cynicznie- jak znamy prawdę o ludziach, to różne grupy interesu nie są w stanie zbierać haków na nich i ich szantażować. To jest jeden z głównych przyczyn np. tego, że we Francji zna się i prześwietla dokładnie rodziny polityków. Tak jest też w USA czy Niemczech i Wielkiej Brytanii też.

Poprosiłam Dawida o linki do Jego subiektywnego przeglądu prasy. Oto trzy artykuły, które z różnych stron podchodzą do kwestii rozliczeń z przeszłością.

http://www.panstwo.net/2385-polska-elita-biznesu
http://niezalezna.pl/37808-newsweek-gra-antysemityzmem
http://niezalezna.pl/38111-ubecki-rys-w-propagandzie-iii-rp

----
Ciekawa jest przygoda Pana Bartosza Węglarczyka z TVN, ktorego postać pojawia się w kontekście rozliczeń z przeszłością, że jego gość przypadkiem i mimochodem użył słowa "pożydzi". Mimo listu od TVN nie wierze, że to był czysty przypadek.

http://fzp.net.pl/opinie/o-zydzeniu-i-dykieleniu


Zastanawia mnie też czy można kogoś szantażować przezłością rodziny, a jeśli tak, to o jakim społeczeństwie mówimy? O ile mogę zgodzić się, że warto jest zapytać polityków i osoby publiczne o przeszłość ich samych,nawet tą dość głęboką - wczesnej młodości, to przełość ich rodzin trzeba chyba zostawić w spokoju. Nie chodzi mi by bronić Żydów, tylko oto by nie popaść "w rewolucyjny zapał". Jestem wstanie pozwolić by do tego celu posłużono się Gwiazdą Dawida, ale żaden cel nie uświęca stawiania w tym samym szeregu żydowskie symbole narodowe i te nazistowskie. Okładka Tygodnika Polityka naruszyła granice mojej wrażliwosci. Również zestawiając Gwiazdę Dawida i symboli komunistyczne.

Należy też podkreślić, komunizm to był krótki epizod w historii żydowskich rodzin. Był często skorelowany z tragicznym losem i wykluczeniem, zmaganiem się o lepszy byt wielu ludzi i wielu społecznoci, nie tylko Żydów. Z Judaizmem, a nawet świecką żydowskością komunizm nie miał nic wspólnego, większość z tych ludzi odrzucała koncepcję narodu jako taką i walczyła ze wszelką religijnością.
----
Nie popieram też działań lustratorów - ma ona sens w szczególnych wypadkach. Ludzie powinni odpowiadać za zło, które spowodowali, ale nie za czasy w jakich przyszło im żyć. Jest bardzo ciekawa historia z rabiniczną analizą zdania z Księgi Rodzaju rozdział 6-ty werset 9ty. Raszi komentuje tam, że zdanie Noe był człowiekiem sprawiedliwym w swoim pokoleniu było różnie interpretowane. Jedni uważali, że jeśli nawet w tym, złym pokoleniu był sprawiedliwy, to w innym byłby jeszcze bardziej sprawiedliwy, a inni, że w pokoleniu Awrachama nie byłby w żaden sposób wyjątkowy. Raban - przywołuje dalesze zdania, o tym, że nikt inny z tego pokolenia nie był wart tego by być ocalonym. Podkreśla to by pokazać, jak bardzo wyjątkowy był Noe. Dlaczego ten spór jest tak ważny. Noe wydaje się jednak postacią kontrowersyjną. Nie próbuje ocalić innych, nie targuje się z Bogiem jak Awracham. Po wyjściu z Arki zasadza winnicę i się upija. Czy tak postępuje bohater dawany za wzór dla całej ludzkości? Są okoliczności w czasie, których nawet sprawiedliwi tracą wewnętrzny azymut. Jak to jest, że część Żydów, w tym mój ojciec Mendel Edmund, Egon Gonczarski ocalała tylko dzięki swoim przedwojennym socjalistycznym fascynacjom. Tata miał niezwykłą wrażliwość społeczną, troskę o ludzi, a nawet zwierzęta. Socjalizm nie był przecież ideą jedynie zbrodniczą. Może zdecyduję się opublikować opowieść o losach mojej rodziny - to zupełnie niezwykłe zwykłe losy. To my, swoimi wyborami piszemy Biblię i to od nas zależy czy B-g będzie mściwy czy miłosierny, bo to B-g daje nam Torę i ona już nie jest w niebie...



Socjalizm, a nawet internacjonalizm i polskość mają conajmniej jedną wspólną płaszczyznę - jest nią humanizm. Polacy są przecież ludźmi, Ci żydowscy Polacy również. Jesteśmy najpierw ludźmi, a potem Polakami i Żydami. Zachowanie tych proporcji to sprawa moralności. My ludzie mamy losy, których sami sobie nie wybieramy, często decydują lub współdecydują za nas okoliczności. Wybaczenie innym i sobie tego czego nie zrobiliśmy w sposób świadomy, lub czego żałujemy, to prosty przepis na pokój duszy i świata.

Tradycja namawia nas byśmy sądzili ludzi łaskawie, brali pod uwagę okoliczności. Słowa mogą zabijać jak kamienie - mówi Talmud. Trudno bronić się przed instynuacjami, udawadniać, że jest patriotą. Nawet jeśli intencje byłyby czyste to konsekwencje tych działan mogą uderzyć w ludzi w sposób nieodwracalny. Z powodu działań rodziców podważa się działania dzieci, nawet w takich sytuacjach, kiedy owe dzieci sprzeciwiły się swoim rodzicom. Ta działalność rozliczeniowa jeśli idzie za daleko - jest nieopowiedzialna, bo ludzie, którzy "weryfikują" przeszłość rodzinną - nie podnoszą żadnej konsekwencji za potencjalne szkody, ktore mogą wyrządzić. Kto daje drugiej osobie prawo i kwalifikacje moralne grupy by oceniać czyj życiorys jest właściwy, a czyj nie? Dlaczego jedna wizja Polski, patriotyzmu, moralności jest jedynie słuszna, a inna jednoznacznie zła?

Myślę jednak, że problem nie jest jedynie historyczny, moralny czy prawny - problem jest też, a może przedewszystkim psychologiczny.

To czego naprawdę najbardziej brakuje to umiejętności słuchania. Nie we wszystkim zgadzam się z Dawidem Wildsteinem. Najbardziej niepokoi mnie postawa Targalskiego. Otwiera ona drogę do wypominania i szantażu moralnego - łączy uprzywiliowanie członków elit z ich obcością kulturową. Jednak warto słuchać i czytać dokładnie różne głosy społeczności żydowskiej i dostrzegać różne odcienie poglądów po każdej stronie politycznego spektrum. Po wyjaśnieniach Dawida Wildsteina lepiej zrozumiałam, że pewne elementy lustrowania przeszłosci pomagają nam zrozumieć samych siebie i są zaspokojeniem naturalnych i w sumie zdrowych potrzeb społecznych. Szkoda, że zamiast rozmawiać tworzymy kolejne warstwy monologów... Może nie trzeba się bać przeszłości, ma ona nam wiele do zaoferowania. Jeśli na chwilkę z za wielkich symboli zaczniemy dostrzegać ludzi i ich losy na nowo i odkryjemy słowa Miszny, że o tym, że my ludzie idziemy od śmierdzącej kropli do prochu ziemi.

Wciąż jeszcze z Warszawy dla Jewish.org.pl

Miriam Gonczarska

Sent from my iPad

Friday, January 25, 2013

Z okazji Urodziny Drzew - życzenia dobrych ludzi ;)

Jutro wieczorem tuż po hawdali, uroczystości kończącej Szabat - zasiądziemy do stołów z okazji święta Tu BiSzwat. Święto to, co ciekawe przypada na dwa miesiące przed świętem Pesach i na miesiąc przed Purimem. To taki sygnał by powoli budzić się do wiosennego cyklu.

Nowy rok drzew, jest świętem pozornie związanym z konsumpcją. Mamy spożywać rośliny, mamy pamiętać o tym jak trafiają na nasz stół. Pierwsze owoce drzew musiały być przynoszone do Świątyni Jerozolimskiej przed ich spożyciem. Jeśli postrzegamy świat jako talerz, a B-ga jako tego, ktory przed nami ów talerz stawia - to czy jest owa postawa jest wzmocnieniem czy opozycją wobec postawy konsumpcyjnej?

Z jednej strony jest napisane, że B-g daje człowiekowi świat - czyni go w jakiś sposób właścicielem rzeczywistości. Chrześcijanie mówią, ze mamy czynić sobie ziemie poddaną. My raczej mówimy o zagospodarowaniu, zasiedlaniu ziemi, a może raczej Ziemi... Tak czy siak - widzimy się jako element osobny wbocec świata materialnego i świata duchowego. Spotkanie obu tych rzeczywistości. Nasza konsumpcja jest w jakiś sposób uświęceniem materii, jest drogą do wywyższenia tego co nie-boskie. Tak właśnie postrzegają ofiary ze zwierząt mistycy żydowscy, którzy twierdzą, ze jest to droga do duchowego rozwoju dla istot, które nie są wstanie wypełniać przykazań w inny sposób. Nasza konsumpcja w naszej własnej opinii jest uświęcona, bo podnosi materię i zbliża ją ku światu duchowemu. Pomijając antropocentryzm tej wizji świata, okazuje się, że od kilkudziesięciu lat - judaizm przedewszystkim powrócił do obowiązku dawania zawartej w naszej tradycji.

Oddwano B-gu pierwsze owoce, później poświęcano swój czas, by pamiętać o tym ryruale. W początkach ruchow syjonistycznych - w tym czasie zbieraono datki na Ziemię Izraela, kiedy tam powróciliśmy zaczęliśmy w TuBiSzat sadzić drzewa, w końcu na całym świecie pamiętamy tego dnia o ekologii. Przypominamy sobie midrasz o dwóch jeziorach Galilejskim, pełnym życia, który wpuszcza i wypuszcza wodę i ten o morzu martwym, które je zastrzymuje, które jest słone i życia pozbawione.

Religia uczy dawać, przypomina, nam, że fakt, że B-g pozwolił nam zamieszkać w swoim ogrodzie, zobowiązuje nas do troski, a nasze większe możliwości są źródłem większego obowiązku. Nie siadajmy więc do sederu jako panowie świata, lecz jako jego słudzy, nie jako konsumenci, ale jako Ci, którzy otaczają go troską. Jedzenie podczas kolacji, ma nam przypominieć, że bez drzew i lasów - nasze istnienie nie byłoby możliwe, a więc właśnie tym drzewom i lasom należy się nasza troska. Życzę naszym wspólokatorom drzewom z okazji ich święta, w naszej tracycji, mądrych i dobrych ludzi, a nie takich jak na obrazku, który dołączam do teksu... Wycinając bowiem drzewa - sami sobie skracamy byt na tej planecie. Ciekawe, że już w Torze ponad 3000 lat temu, jest napisane by nie wycinać drzew, nawet w czasie wojny z bałwochwalcami... Nawet jeśli drzewa te były przedmiotem kultu - bo są one osobnymi bytami, mają własną wolę życia i to ona jest tu decydująca, a nie to co uczynili im ludzie.

Przyrodę, która milczy łatwo użyć do własnej ideologii. Milczące zwierzęta w ciszy idą na śmierć - taką czy inną - religia nie jest dla nich, ani wrogiem, ani przyjacielem. Ludzkie okrucieństwo, głupota, chciwość, materializm - są wrogami wszystkich istot na tej planecie. Te cechy łączą ludzkość ponad podziałami. Im głośniej krzyczymy, że to oni są winni, a nie my, tym wyraźniejsze okazuje się nasz własny egocentryzm i zaślepienie. Winni jesteśmy, tak długo jak nie potrafimy odróżnić tego co dobre dla nas od tego co rzeczywiście jest obiektywnie dobre. Kiedy nasz własny polityczny, ekonomiczny - potrzeba własnej ekspansji i zaistnienia lub inny rachunek czy interes przysłania nam troskę o wszystkich innych ludzi, zwierzęta, drzewa, rośliny...

Monday, January 7, 2013

Kiedy jesteśmy wściekli i smutni - list otwarty do Miriam G.

Kiedy jesteśmy wściekli i smutni - list otwarty do Miriam G.

Każdy ma w życiu chwile stresu lub rozczarowania. Pod wpływem napięć łatwo się zamykamy na innych - czasem nawet tego nie wiedząc stajemy się biernie lub aktywnie agrysywni. Kiedy tracimy kogoś lub ważną relację, zaufanie do życia i do świata słabnie. Czujemy się osamotnieni i zdani na siebie. Myśli krążą wokół trudnych kwestii. Chcemy uwolnić się z tego zaczarowanego kręgu, ale on wciąga nas coraz bardziej. Kiedy jesteśmy wściekli na kogoś lub na własny los, mała iskra wywołuje pożar. Łatwo jest popaść w skrajnośc, straćić proporcje i zrobić nieodwracalny błąd.

Często w natłoku obowiązków i zadań, napięć i konfliktów zdaje nam się, że nie mamy żadnej możliwości manewru, że brakuje czasu na cokolwiek. Dopóki działamy, mamy upojne poczucie, że zmieniamy świat - już nie ogladamy go z za szyby, lecz tworzymy go. Szyba - jak to szyba - ma dwie strony. To, co wydaje się działaniem może być jego iluzją. W poszukiwaniu alternatywy wobec danego stanu rzeczy zapominamy, że w każdej chwili możemy stracić coś naprawdę ważnego.

Jerzy Owsiak zrobił rzecz niezwykle ważną, która wielu niestety umknęła - przyznał się do błedu. Zrobił to otwarcie, co wymaga ogromnej odwagi cywilnej. Dla osoby publicznej i w dodatku tak często krytykowanej, to rzecz szczególnie trudna Refleksja może pomóc nam zobaczyć szerszą przestrzeń. Dostrzec nowe argumenty, poznać nowe elementy, które umknęły naszej uwadze. Nauczyć się czegoś nowego.

Mamy czas kilka sekund przed następną czynnością, zanim przyciśniemy przycisk "wysłane", przycisk pistoletu, otworzymy drzwi, ciśniemy w kogoś pustynnym kamieniem - to mgnienie oka, ten jeden refleks duszy lub umysłu może zmienić czyjs los. Czasem tak trudno jest dostrzec, że tych kilka sekund mamy prawie zawsze. Ile czasu zajmuje wypowiedzenie błogosławieństwa nad chlebem? To tylko dziesięć słów. Czas mówienia błogosławieństwa niekiedy sam staje się błogosławieństwem... Przed wieloma ważnymi czynnościami można wypowiadać takie krótkie modlitwy, ale w modlitwie liczy sie kawana, intencja. To właśnie ten moment, który daje zdolność by się zatrzymać, by zastanowić się, czy aby nie popełniamy błedu... Judaizm wpiera slow lifestyle - czyli życie, którego rdzeniem jest zdolność do refleksji.

Kiedyś pisałam o Awrahamie, który gdy już związał swojego syna i ułożył na ołtarzu, i kiedy już podniósł rękę, usłyszał głos anioła - nie podciąl synowi gardła... Swoją drogą, czy wypowiedział błogosławieństwo, a jeśli tak, to jakie? Żaden rabin chyba nie zadał tego pytania. A przecież skoro usłyszał głos anioła w tej najtrudniejszej chwili, w najcięższym teście życia, to znaczy, że mial właściwą kawane - odpowiednie skupienie, że nie zatracił się w ferworze wewnętrznych sporów i oparł się zaślepiającemu zmysły radykalizmowi.

Zastanawiam się nad następującym obrazem. Oto Awraham i Icchak schodzą razem z góry Morja, a za nimi drepce baranek. Czy nasz praojciec mógł zachować i syna, i barana przy życiu? Jaki byłby świat, gdyby tak brzmiała ta opowieśc? Awraham schodzi z góry. Siedzą przy ognisku, a baranek zajada się pędami ziół... A gdyby baran nie jadł ziół? Baranki muszą jeść, by mieć siłę uciekać przed lwami, które juz krążą w okół obozu Awrahama... Taki jest świat, w jakim się znaleźliśmy, świat materialny, w którym łańcuch pokarmowy trwa, jakby cały byt biologiczny był potworem pożerającym własny ogon. Włączenie w to refleksji nie zmieni tego porządku. Awraham wcześniej czy później musiałby na tej kamienistej ziemi zjeść coś więcej niż mleko i ser, choćby po to by mieć siłę, by ochronić syna przed atakami dzikich zwierząt... Zjedzenie baranka to jedna rzecz, ale zjedzenie baranka, którego życie ofiarowało się sile wyższej jest podniesieniem horroru zwykłej, codziennej konsumpcji do wyższego stanu świadomosci.

Celebrowanie życia otwiera nas na wymiar duchowy. Niejedzenie krwi podnosi byt zwierzęcia ponad materialną rzeczywistość, uwalnia go od swych oprawców - ludzi - daje wolność, by jego esencja mogła kierować się ku wyższym światom. Uwaga i troska o szczegóły włącza refleksję na stałe do każdej dziedziny życia, nawet tej najtrudniejszej i najmniej z naszej perspektywy sprawiedliwej. Rytuał nie jest pusty, rytuał daje nam formę, w którą można wlać władzę człowieka nad kilkoma sekundami, które mają moc odmieniania losu. Awraham zatrzymując ręke i nie zanosząc w ofierze syna zrobił naszym zdaniem słusznie, ale ludy wciąż składające ofiary z ludzi napewno potepiały go. Może nawet byli tacy, którzy stali u podnóża góry z kamieniami w dłoniach?


Awraham był prowokatorem, kontestował prastarą tradycję. Rabini pytają go dlaczego nie targował się z Bogiem o Icchaka... Ja pytam, dlaczego nie uwolnił baranka. Trudno być politykiem wszechczasów. Tak wiele zmieniło się na tym świecie - tak niewiele się zmieniło. Wciąż na tej pustyni jest tyle kamieni, którymi można do woli rzucać - pytanie pozostaje jednak,o jak wykorzystamy swoich parę sekund, zanim rzucimy kamień? Awraham i Icchak zeszli z góry - "we alchu jahdaw" jest napisane w Torze. Szli razem, byli jednością - interpretują rabini. Pojedyńczość w judaizmie to pełnia, pokój i transcendecja. Bałwochwalcy rozstąpili się w ciszy... Przecież przynosząc swoje dzieci w ofierze oni także poszukiwali obecności swojego B-ga – tyle, że dążyli do realizacji swoich postulatów w tym świecie - be olam hamaasim - w świecie czynów. Czy czujecie wobec nich wyższosć? Właściwie dlaczego? Talmud mówi, że słowo też może zabić - więc mało kto z nas nigdy nikogo nie zabił... Kto z nas dziś myśli nad każdym słowem zanim coś powie lub napisze? Kto wie, który z celów jest godny, a który nie, by uświęcić środki?

Może zaduma nad tym co robimy jest zaraźliwa, skoro nawet B-g zmienił swoje polecenie? Kim my jesteśmy, że nasze wyroki i nasze oceny świata nie muszą być niezmienne? Może kiedyś pojmiemy sens dziwacznych dziś rytuałów?

Kilka dni nie pisałam - może zastanawiacie się dlaczego...Potrzebowalam czasu. Wciąż go potrzebuję, ale postanowiłam podzielić się z Wami garstką przemyśleń. Kilkoma teologicznymi troskami, które wciąż jak syreny wołają mnie by płynąć w głąb, w otchłań, w najgłębszą toń etycznych i duchowych refleksji... Tyle ich jest nienazwanych, że wstyd stępionym językiem szarpać sobie myśli... A jednak zapisałam jedną z nici tych rozważań. Obawiam się, że nie przeczytam tego, co w danym momencie przeczytać powinnam, o ile sama tego nie napiszę. Szczerze można pisać tylko wtedy, gdy jest sie własnym wiernym i stęsknionym czytelnikiem. Jestem kiepskim aktorem, umiem być tylko sobą i nie lubię przebieranek...

Thursday, January 3, 2013

Wolność umysłu - Teresa Torańska B"P

Wczoraj dowiedzieliśmy się o śmierci Teresy Torańskiej. Była to dla mnie wiadomość szokująca, nie wiedziałam nic o jej chorobie. Spotkałyśmy się raz podczas promocji książki Kostka Geberta, od Alef do Taf, to Ona prowadziła spotkanie.

Teresa Torańska pracowała w redakcji Argumentów, którą współtworzył mój ojciec. Po zamknięciu Po Prostu i latach zakazów druku grupa dziennikarzy, próbowała w tej redakcji odtworzyć klimat Po prostu. Dołączyła do nich grupa młodych dziennikarzy, była w niej również Teresa. Było coś niezwykłego w pokoleniu tych ocaleńców, każdy z jakiś koszmarem za sobą starał się stworzyć lepszy świat, w szarej rzeczywistości komunizmu. To był czas w którym słowo Żyd mówiło się szeptem. Teresa powiedziała mi tylko, że ojciec tego nigdy nie ukrywał, w czasach w których wielu zmieniało nazwiska i życiorysy. Doceniała tą odwagę, zresztą ta odwaga była ozdobą jej duszy i umysłu.

Wolność wymaga odwagi. Wymaga mówienia rzeczy niewygodnych, wymaga kontrowania tego co powszechnie intuicyjne, tego co akceptowalne, co wydaje się słuszne z samej zasady.

To, co mam na talerzu, to co mam w głowie, w sercu - nie zawsze da się wyjaśnić w sposób, który współodczuje druga osoba. Wolność to odwaga bycia sobą i wiary w to prawo, nawet wtedy gdy nie jesteśmy rozumiani, kiedy narażamy się na śmieszność, a nawet na agresję.

Słowo antysemityzm znów powraca na łamy gazet. Trochę rzadziej, a szkoda pojawia się termin wolność, tolerancja, szacunek do inności oraz ksenofobia, strach przed innym i obcym.

Żydzi nie muszą mieszkać w Polsce. Wolność umysłu to również wolność miejsca w którym przebywamy. Jeśli wyjedziemy znajdziemy miejsca otwarte, ale Polska pozostanie ze swym problemem. Kraj zamykający się na obcych, innych, onych, na ich punkt widzenia, na ich inność, kontrintuicyjność - to kraj i społeczeństwo, które samo siebie skazuje na okowy.

Zniewolenie to nie tylko wojsko, to również wewnętrzny patrol, to podwójne standardy, dla swoich i obcych i narastający strach, by tym onym, tym obcym się nie stać.

Niewidzialne mury, które okalają umysły są groźniejsze niż te ze stali i kamieni. Kamienie łatwiej przełamać niż zniewolony umysł. Pozornie niewinne konieczności bycia ok, bycia, takim jak wszyscy do okoła, mówienia tego co inni mówią - też budują moralne i mentalne więzienia.

Jestem niezwykle wdzięczna Teresie spotkanie i rozmowę, za tą odwagę mówienia i robienia tego, w co się wierzy i tego co porusza serce. Mam ogromną nadzieję, że to czego uczyła nas wszystkich nie zostanie zaprzepaszczone.

Trudno to napisać Teresa Toraństka błogosławionej pamięci... Jednak pamięć ma ogromną moc - są ludzie, którzy żyją, po tym jak ich czas się skończył, bo ożywilli umysły innych. Teresa jest taką osobą.

Wednesday, December 19, 2012

Walka z Religią? Nie przestawajcie pytać!

Kiedyś myślałam żyje w społeczeństwie judaistycznych analfabetów. Po 1000-cu lat wspólnej egzystencji przeciętny Polak nie odróżnia ksztaułtu liter hebrajskich od arabskich, nie wie co to mezuza i nie rozumie czym jest dla tradycji żydowskiej, a więc i europejskiej - Talmud. Wiele lat temu buntowałam się przeciw temu, uważałam, że mam obowiązek przekazywania podstawowych informacji, a Polacy powinni posiadać elementarną wiedzę o judaizmie. Nie dlatego, że jest to ważne dla mnie, bo poznanie mojej tradycji przez większość współobywateli, ułatwiłoby mi życie w tym kraju, ale po to by sami Polacy mogli zrozumieć wiele podstawowych aspektów własnej historii, tradycji narodowej wykuwanej wspólnie przez wiele narodów i kultur, w tym przez Żydów.

Kilka lat temu zrozumiałam, że w Polsce judaizm, Żydzi i cała cywilizacja przechodzą do lamusa. II-ga Wojna Światowa z roku na rok się starzeje i kraj w którym razem współżyli przedstawiciele dziesiątek kulutur i religii przestaje istnieć. Wielokulturowość zaczyna się i kończy na pustych hasłach wpisywanych bezmyślnie w rubryki europejskich grantów. Ktoś może spróbuje czulentu, zagra w drejdla, ale na cepelii w niczym nieprzypominającej misternie budowanej kultury żydowskiej owo współistnienie się zatrzymywało. Żydzi nie mają ani tradycji nawracania, ani nauczania własnej kultury przedstawicieli innych narodów, by o nawracanie ich nie podejrzewano. Uznałam, że Polacy mają ważniejsze sprawy niż Żydzi i pozwolilam sobie uwierzyć, że moja anonimowość, zlanie się z tłumem jest lepsza dla Polski i dla mnie. Nie musiałam się specjalnie przejmować tym, że Polacy mają kompletnie fałszywy obraz Żydów i Judaizmu, ani nie ponosiłam tego konsekwencji, ani nie sądziłam, że przyjdzie mi za to zapłacić tak słony rachunek... Teraz kiedy wraca debata o uboju koszernym uświadomiłam sobie, że brak wiedzy przeszkadza w relacjach Polsko - Żydowskich, że utrudnia, wręcz uniemożliwia dialog. Może zrobiłam błąd - trzeba było walczyć o każdą minutę na lekcjach religii, o podręczniki, o programy edukujące - trzeba było stoczyć nie bitwę lecz walke? Znów okazało się, że strategia przyciszonej żydowskości jest groźna nie tylko dla Żydów, ale i dla Polaków. Głupcami łatwiej manipulować. Można w imię mitów o strasznym krwawym uboju odebrać tysiącom ludzi miejsca pracy i miliardy z budżetu państwa walczącego o ekonomiczne przetrwanie... Można obrażać każdą religię, a więc równiez katolicyzm i odbierać jej prawo głosu, a wyznawcom człowieczeństwo.

Fakt, że ludzie nie rozumieją na przykład jak wielką wagę Żydzi przykładają do koszerności mięsa i to nie tylko Żydzi ortodoksyjni, powoduje, że nikt nie zdaje sobie sprawy przed jak trudnymi stajemy teraz wyborami. Fakt, że opinia publiczna nie zna nauki etycznej Judaizmu, że nie dla wszystkich w Polsce jest oczywiste, że od 2000 lat nie przynosimy ofiar ze zwierząt, a prawo żydowskie nie jest stanowione na podstawie litylko Pięcioksięgu Mojżesza czyli Tory Pisemnej powoduje, że Żydzi i ich przyjaciele, nie mówimy tym samym językiem z resztą polskiego społeczeństwa. Czasem wydaje mi się, że stoimy nad przepaścią wojny, konfliktu na tle narodowym i religijnym, powiedziałabym tożsamościowym. Może to tylko figura retoryczna, obym nie miała racji... Od kiedy miłośc do zwierząt wyklucza religijność? Od kiedy cywilizacja plastiku, bomb atomowych i zatrutego powietrza, które wszystkie są rezultatem nauki i jej badań - jest lepsza niż cała dotychczasowa historia ludzkości i jej doświadczenia i do tego bardziej ekologiczna i sprzyjająca naturze? Dlaczego wszyscy bez wyjątku muszą poddawać się dyktaturze prawa narzucającego niesprawdzone procedury o bliżej niezbadanych konsekwencjach dla zwierząt i ludzkiego zdrowia? Nie chcecie takich czy innych form uboju - możemy rozmawiać o wszystkim, ale okazuje się, że rozmowa i dialog też są przestarzałe...

Dominuje kompletna ignorancja, z której fora ekologów są dumne. Czytam wpis uprzedzający, że jakakolwiek religijna wypowiedź będzie kasowana. Z doświadczenia wiem, że sam fakt, że jestem religijną żydówką odbiera mi prawo głosu w tej debacie o religijnym uboju - czy to nie wydaje się absurdalne? Taka postawa pojawiaja się też w oficjalnym obiegu i nie chodzi tylko o religijne argumenty, ale również argumenty, te świeckie i naukowe osób, które zdaniem adwersarzy zostały "zdoktrynizowanych religijnie" czyli mają odmienne zdanie.

Osoby, które szukają środka są spychane na jedno z ekstremów. Są tylko dwie drogi ta religijna, okrutna i krwawa lub ta świecka wyśmiewająca stare zabobony. Próba wyjaśnienia, że nie chodzi o ślepą wiare, ale o dialog z przeszłościa i szacunek do poprzednich pokoleń - jest zakrzykiwana i wyśmiewana.

W tym samym czasie studiuję prawo żydowskie w mojej jesziwie. Uczę się misternie zbudowanych konstrukcji - z zachwytem przyglądam się subtelnej grze argumentów z przed setek, czasem tysiecy lat. Ta materia studiów prawa żydowskiego, w moim umyśle szkicuje pałace. Prawo to jest wielowymiarową konstrukcją pełną zakamarków, wymaga pokonania tysiaca łamigłówek, a w każdej komnacie w śród skomplikowanych przekładni, trybików i zapadni, odkrywamy kolejne klejnoty ludzkiej duszy. W szkole nie tylko uczę się jak stać się jednym - jedną z nich, z tych wieklich, nie tylko poznaję trudną sztukę balansowania tak, by utrzymac się na ramoinach olbrzymów, dzięki, którym pokolenia żydowskich mędrców stawały się gigantami duszy i umysłów... Nie tylko uczę się jak odnaleźć swoje miejsce w Domu Studiów i jak moja pisanina ma być przechowana w żydowskiej bibliotece gdzieś w kąciku obok Miszny, Gemary, Rambama, Rabinów z wszystkich epok i krajów, ale też uczymy się jak pomagać ludziom tu i teraz, jak wspierać społeczność, jak rozmawiać z chorymi, umierajacymi, rodzicami chorych dzieci i jak stawiać czoła małym radościom(sic!) w czasach trudnych i pełnych wyzwań. Wytwarzamy własne systemy wartości i sposoby godzenia tradycji i ponowoczesnosci. Ksztautujemy modele, dzięki którym możemy nie tylko szanować podejście krytyczne czy naukowe, ale i korzystać z jego dobrodziejstw. Przecieramy szlaki w trudach spotkań dialogowych i uczymy sie, jak polemizować w sytuacjach, gdy czujemy, że naukowcy są stronniczy i jak reagować na zbytnie zamknięcie argumentów ze strony religijnej. Tego samego dnia jestem w mojej jesziwie i uczestnicze w różnych formach debaty publicznej w Polsce. Takie mieszkanie w Polsce i studiowanie w Nowym Jorku- to jest raj dla żydowskiej duszy, który graniczy z polskim piekłem...

Czuję się jak ta dziweczynka z chasydzkiej rodziny, która w 1939 roku mimo noszenia gwiazdy wciąż czuła się dumna z bycia żydówką. Dyrekcja mojej szkoły w Nowym Jorku jest bardzo zaniepokojona o mój los, jestem tu w Polsce i walczę z upiorami przeszłości, którym jak bajkowym smokom wyrastają nowe głowy... Pytali mnie jak mogą mi pomóc, czy czegos nie potrzebuję - jeszcze poczekajcie powiedziałam im...

W świecie, który przeżywa nawrót starej choroby duszy, szukam nowych lekarstw. Jestem tu w internecie i w Warszawie, znam polski i jestem gotowa by z Wami rozmawiac o wszystkim co dotyczy naszej Polsko - Żydowskiej przeszłości, teraźniejszości i przyszłośc oraz by odpowiadać na Wasze pytania i słuchać tego co macie mi do powiedzenia. Znam jak mało kto bolaczki polskiej duszy. Nie wyśmieje Was, ani nie potępie - zadawajcie te głupie pytania, bo często to one otwierają drzwi mądrości... Zechcecie mnie prowokować skrajnymi wypowiedziami? Ok, podroczymy się trochę - jestem tu - jeśli tylko jest coś co może Wam pomóc zrozumieć Judaizm, czyli zrozumieć też część historii, kultury, tradycji własnego kraju jestem tu dla Was. Dopóki są wątpliwości, dopóki stawiamy pytania trwa staroświedzki dialog - niech trwa, nie kończmy tradycji, ktora pozwala ludziom żyć ze sobą w pokoju i jak dzwiękiem szofarów rozbija jerychońskie, berlińskie, a nawet chińskie mury! Dopóki pozwalamy na argumenty z tej mniej lubianej strony - jest szansa by baranek żył obok wilka w spokoju... Jeśli tylko uwierzymy w dialog, będziemy pracować, zajdziemy też i drogę by cień wątpliwości nie padał na czystość naszych sumień i byśmy mieli pewność, że krowy nie cierpią przy żadnym uboju, nie tylko te koszernie ubijane, ale i wszystkie...