Wednesday, July 11, 2012

anty-dzień, anty-Polska, anty- świat



Po gruzach świata idzie mała dziewczynka. Wydaje się, że jest niewinna i bezradna, martwa podobnie jak jej majtający miś. W tej dziewczynce jest obraz zniszczonego świata - już niema miejsca na dzieciństwo. Widmo doskonałe - czyli takie, które przeraża kontrastem między tym, co być powinno, a tym co jest.

Myślę teraz trochę o mojej mamie wracającej do zniszczonej Warszawy z Rzymu. Ocalił ją włoski ruch oporu na dzień przed likwidacją obozu niemieckiego, w którym się znalazła jako dziecko znalazła się cudem unikając Auschwitz.

Dziś jest dopiero 11 lipca - miesiąc temu wróciłam z Nowego Jorku - wydawało mi się, że się odnalazłam - pojechałam do Lublina, potem Krakowa - spotkałam wielu starych przyjaciół, z którymi snujemy nowe plany. Jednak czuję się zagubiona i osamotniona. Może coraz lepiej rozumiem przepaść, która dzieli mnie Żydówkę ode mnie Polki i znów nie wiem jak poskładać te dwie połówki i jak je pogodzić. Te dwie narracje nie składają się w jedną. Świadkowie tego samego wydarzenia składało zupełnie różne zeznania. W sytuacjach zagorzenia czy niepewności szuka jasnych- jednoznacznych odpowiedzi. Wszystkie jasne i oczywiste odpowiedzi jednak zostały już jednak obalone.

Polska jednak jest bez Żydów, mimo setek festiwali i projektów, mimo tylu działań i projektów - nasze istnienie tu wcale nie jest przesądzone. Ciągłe wysiłki moje,  Gminy i Związku, licznych organizacji żydowskich i działań podejmowanych przez osoby prywatne - wciąż jest tu trudno żyć. Wciąż jednak natrafiam też na ho sztaplerów, którzy na Żydach w Polsce próbują zbijać kasę. Żenujące obrazki z żydkiem trzymającym pieniążki są najbardziej prymitywnym przejawem takich zachowań. Żyda można łatwo zrabować – jest źródłem łatwego dochodu. Można przeorać cmentarz żydowski, ukraść kamienie nagrobne i nie czuć żadnej odpowiedzialności. Od momentu, gdy zauważyłam, że na widok mojej gwiazdki ceny towarów skaczą podejrzliwie w górę – na bazarach i tam gdzie ceny nie są ustalone z góry chowam ją pod bluzkę. Nie chcę być kolejnym okradanym Żydem w Polsce.

Trudno się dziwić, że większość Żydów nauczyła się żyć bez Polski, a Polacy chyba jednak nie potrzebują Żydów. Historia przechodzi do historii. Pamięć zapada się sama w sobie.

Kilka dni temu byłam w Kielcach na obchodach związanych z upamiętnieniem tamtejszego pogromu. To jedno wydarzenie w historii - jeszcze 42 ofiary w kraju, w którym zamordowano miliony. Lojalność wobec lokalnych działaczy, a dokładnie wobec Bogdana Białka, który wkłada ogromny wysiłek w to by pamięć trwała, nie pozwala mi na szczerość. Ta byłaby niezwykle gorzka. Dziękuję Ci Bogdanie za całe serce, które wkładasz w to, co robisz- są tacy goje, dla których chce się być Żydem. Szkoda, że jest Was aż tak mało...

To, co dotknęło, co spotkało społeczności żydowskie na tym terenie. W czasie wojny i po niej, prześladowania zarówno niemieckie jak i komunistyczne. Zrabowany dorobek pokoleń - odebrane tradycje i pamięć. Nieludzkie decyzje by ratować dzieci kosztem pamięci i rodzinnych więzi - to wszystko wciąż tkwi raną w żydowskim narodzie i naszej świadomości. Polacy zdają sobie z tego sprawę w stopniu bardzo ograniczonym.

Wciąż słyszę "my też cierpieliśmy" czytam na FaceBooku,  ”holokaust zwierząt" - słyszę w sklepie wegetariańskim w Trawce na Placu Grzybowskim, w dawnej pożydowskiej kamienicy - bo to, co robi nasza cywilizacja to dokładnie to samo, co robiono Żydom, "holokaust Palestyńczyków" - czytam na forach.

To, że było takie wydarzenie jak holokaust, które było częścią szerszego kataklizmu, które dotknęło milionów obywateli większości krajów na tej planecie (a na pewno nie tylko Europy) - Zagłada Żydów wciąż wyróżnia się i odcina od reszty.

W Polskiej prasie prawicowej są artykuły o żydowskich mordercach z gett, komunistycznych agentach pochodzenia żydowskiego i wpisy na temat palestyńskich dzieci. Sęk w tym, że to niema nic do rzeczy.

Życie żydowskie w Polsce będzie trudne lub wręcz niemożliwe, jeśli nie spróbujemy nauczyć się szacunku do Żydów i zrozumienia dla ich losu.

Zwierzęta cierpią bardziej niż ludzie i nie mają głosu. Jestem w pełni świadoma tego i sądzę, że należy zrobić wszystko, co jesteśmy wstanie by to cierpienie - masowe, komercyjne i mechaniczne zmniejszać. Jednak określenie Holokaust Zwierząt uderza w Ofiary Zagłady - odbiera im głos i chyba jednak człowieczeństwo. Krowa nie jest lepsza od człowieka, ale mordowanie drugiego człowieka, ten kanibalistyczny (nieznany w świcie zwierząt precedens) przemyślany politycznie, zaplanowany mord dokonany dla sadystycznej satysfakcji i poczucia wyższości - upadla ludzkość, a więc i ofiarę tego mordu, która tak bardzo pragnęła pozostać człowiekiem.  Bardziej niż nasz głód mięsa innego gatunku - upodla nas destrukcyjne samozniszczenie. Walczmy o prawa zwierząt i nie wykorzystujmy jego cierpień do naszych politycznych gierek.  Postarajmy się podtrzymywać godność człowieka, również Żyda. Rozmawiajmy ze sobą z szacunkiem i doceniajmy nasze wysiłki by pozostać człowiekiem, w dobrym tego słowa znaczeniu.

7 comments:

  1. Tak napisał do mnie Bogdan Białek na FB; "Lojalność wyklucza szczerość? Nie akceptuję tego. Szczerość jest fundamentem lojalności. Mów!"

    Było mi bezgranicznie smutno Bogdanie. Częsć osób była i była przejęta, ale wciąż mam poczucie, że Twoje nieutrudzone działania trafiają na zbyt twardy grunt. Pan, który montował dziwięk, który zresztą uratował mnie przed potopem i zabrał swoim samochodem - opowiadał mi, że Żydzi to twardy naród i że wszystko przetrzymają było w tym coś bardzo obcego. Miałam poczucie, że jestem zbyt swojska by Pan pamiętał, że jestem Żydówką. Takich dziwnych dwuznacznych wtrętów było więcej. Żydzi nie skorzystali na Holokauście i nie są zrobieni z ognioodpornego materiału. Wciąż mam wrażenie, że jesteśmy obcy i inni - nawet w Kielcach, które Bogdanie dzięki Tobie oswoiłam. To bardzo trudno być się Polką, częścią społeczeństwa dla którego ja nie jestem częścią. To nie jest religia, to nie jest tylko historia - to jest każdy kto jest i czuje się Żydem i Polakiem jednoczęśnie. To tylko pokazuje jak trudne jest to czym się zajmujesz Bogdanie.

    ReplyDelete
  2. chyba nie da się opanować tego rozdwojenia
    Bardzo bym życzył Tobie i innym takiej nudnej, banalnej stabilizacji. Żeby właśnie nie było tej całej "egzotyki"
    "Żyd" jako dziwadło, indianin z pióropuszem, potwór z loch ness.
    Tylko to chyba niemożliwe. W tym kraju być innym to problem a być innym na "Ż" to już w ogóle cały bagaż historii, mitów, lęków i fascynacji. Ty masz podwójnie ciężko bo nie jesteś referentką w fabryce rur i blach. Pracujesz w Gminie, pobierasz różne nauki talmudyczne... Jesteś skazana na ciągłe analizowanie i rozdrapywanie swojej tożsamości. Działając wystawiasz się na ciągłą konfrontację z rzeczywistością.

    A dewaluacja słowa "holocaust" mnie przeraża i zniesmacza. Reaguję alergicznie. Zwłaszcza, że media coraz bardziej trącą "językiem marca". Nie, że są antyżydowskie. Przeciwnie: oto polscy Żydzi zapalają sobie świeczuszki, tańczą sobie w kółeczku radośnie, na skrzypkach zagrają... to są Żydzi i oni są ok. Nie to co SYJONIŚCI! Ci oczywiście uprawiają holocaust palestyńskich wdów i sierot... Tak było przynajmniej póki nie wylazła kwestia uboju i obrzezania... teraz znowu słowo "syjonista" pisze się przez samo "Żet"

    ReplyDelete
  3. Genialny wspis Marcinie i zgadzam się z każdym słowem...

    ReplyDelete
  4. Miriam, oczywiście, że w NASZEJ ojczyźnie są różni ludzie.
    Ja dla znacznej części KK jestem wyrzutkiem, tej części dla której prorokiem jest x. Rydzyk i zbawca Kaczyński, czy z tego powodu mam pogrążyć się w depresji i uważać, ze nie ma tu miejsca dla mnie.
    Spotkałaś jednego z takich ludzi, ale właśnie na przekór takim, a dla przyszłości, dla ludzi z innych pokoleń, których fascynują żydowscy Polacy, którzy tęsknią za różnorodnością i jej bogactwem, które zapewne niesie też różne trudności, podobnie jak demokracja.
    Proszę Cię, Miriam, nieś wysoko głowę i swoje korzenie i dziedzictwo, to które nie było przecież tylko prześladowaniem i śmiercią, to była niepowtarzalna część naszego wspólnego dziedzictwa i dlatego proszę Cie - TRWAJ.

    ReplyDelete
  5. mt7 - Dzięki waw - wiesz czasem naprawdę zaczynam zazdrościć i zastanawiać się czy nie wyjechać na stałe z Polski. To bardzo skąplikowane. Ja rozumiem doskonale - większość ludzi których znam bliżej jest ok, niektórzy są naprawdę wspaniali. To bardzo skąplikowane. Ciągle się zastanawiam co jeszcze mogę zrobić dla by nam się tu lepiej wszystkim żyło. Dziękuję za nagłaśnianie Bloga, to ogromna pomoc!

    ReplyDelete
  6. Szoah to przede wszystkim biznes. Ludzi, którzy bezpośrednio byli tym dotknięci prawie nie ma (kilkuletnie dzieci z 1945 mają dziś ponad 70 lat). Rozumiem, że wieczne jęki środowiska są bardzo korzystne politycznie, bo inne siły ulegają, gdyż nikt nie śmie spierać się z umęczonym narodem. Do tego nasza prasa napadnie na złoczyńcę, który ośmielił się podnieść głos na Naród Wybrany i delikwent może zbierać manatki i zwijać się z życia publicznego. Ale może to właśnie zapatrzenie tylko w siebie jest powodem niechęci innych nacji? Żydzi stanowili połowę ofiar niemieckich obozów zagłady 1939-1945. Pozostałe ofiary nie cierpiały? Nie miały rodzin? Pomijanie tych ofiar uwypukla cierpienie Żydów, ale moim zdaniem nie jest uczciwe. Może pora przestać jęczeć i powrócić do normalnych relacji? Nie rozumiem też po co ta cała walka o pustynię z Arabami? Może czas przypomnieć sobie Ariela Szarona?

    P.S. Czasem załatwiam sprawy na ul. Anielewicza w Warszawie i spotykam wycieczki młodzieży żydowskiej i krew mnie zalewa! Butni, niegrzeczni! Czy w Izraelu wycieczki też zajmują cały chodnik, a pozostali przechodnie posłusznie schodzą z drogi idącym czwórkami małolatom?! Może to jest gówna przyczyna niechęci miejscowej ludności do tych wycieczek?!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na ten wpis odpowiedziałam dość obszernie w nowym poście.

      Delete