Thursday, July 19, 2012

Ramadan i Spalona Żydowska Świątynia...


To niezwykle smutny czas. Właśnie rozpoczyna się Ramadan i trwają trzy tygodnie żałoby, które są przygotowaniem do postu 9 dnia miesiąca Aw najsmutniejszej kartki żydowskiego kalendarza, daty zburzenia Pierwszej i Drugiej Świątyni.  



Tak jak każde poprzednie pokolenie stajemy przed ogromnymi wyzwaniami, podtrzymujemy nasze tradycje i czasem tracimy nadzieję na zmiany. Ramadan to czas Dżihadu, walki ze złem, pokonywania oporu. My Żydzi, jak co roku, wspominamy zburzenie przez wrogów Izraela Jerozolimskiej Świątyni. Zdaje się, że nasza narodowa tradycja naucza nas, że obcy "Be Kol Dor WaDor Baim Alejnu LeHarutejnu" - "W każdym pokoleniu przychodzą by nas wymordować". Czujemy się bezradni jak Josef, który co pokolenie sprzedawany jest do Egiptu i nie jest wstanie zmienić swojego losu… 

Czy można tego uniknąć, wyrwać się z zaklętego wiru historii? Czy jest możliwa alternatywa, inna interpretacja rzeczywistości? Może jest miejsce na ustępstwa wobec tych, którzy myślą inaczej?


Czy inna interpretacja tradycji i rzeczywistości może nam to ułatwić?

Dżihad to walka z tym, co złe, również w nas samych, z tym co nas odcina od prawdy, zanieczyszcza nasze serce... Druga Świątynia została zburzona z powodu bezprzyczynnej nienawiści. 

A może, jeśli otworzymy nasze oczy i nasze serca odkryjemy, że można, że wolno, że należy mieć nadzieję - na lepszy świat. Pax, Salam i Szalom – to trzy ważne słowa dla trzech bratnich religii. Poproszę Was tylko byśmy spróbowali nie stracić nadziei z każdym kolejnym dniem bratobójczej walki. Z każdą kroplą niewinnie przelanej krwi tracimy zdolność widzenia tego, co w każdym z nas, w nas samych zagraża pokojowi. Widzimy tylko zewnętrznego wroga. Warto dbać o pokój i tak jak wszystko inne pokój zaczyna się od nas samych. Jeśli pogodzimy się z własnymi słabościami będzie nam łatwiej pogodzić się ze słabościami innych. Złość, żal, nienawiść, frustracja - co nas łączy nas wszystkich. Co nie znaczy, że są uzasadonione, nawet jeśli jesteśmy w pełni przekonani o winie innych. Czasem mamy ochotę zamordować kogoś, kto jest obok nas... Jednak potrafimy się powstrzymać - jak nam się to udaje? Może to, że wiemy, że sami nie jesteśmy pozbawieni błędów. Drogą do pokoju jest zrozumienie tego, co w nas samych budzi wojnę, nienawiść… Wkurzanie się na innych, że nas denerwują - jest najszybszą drogą by narastał konflikt. Jeśli zrozumiemy, że te naturalne uczucia, że nie są naszą winą i nie są winą nikogo innego, że ukojenie jest możliwe… Jeśli będziemy wstanie wybaczyć sobie samym, będzie łatwiej wybaczyć naszym bliźnim, nawet wtedy, gdy wydaje się, że bezprzyczynna nienawiść niema końca... 

No comments:

Post a Comment